To był sen na jawie, gdy marzenia się spełniały,
Wszystko takie realne, chwile szybko tak mijały,
Tylko my, zamknięci w czterech ścianach, a tak wolni,
Ważna Ty byłaś obok, a ja czułem się spokojny,
Pamiętasz jeszcze? Te dni, całe miesiące,
Pamiętasz? Chcesz zapomnieć? Ja nie mogę, wiem, że błądzę,
Snute kiedyś opowiastki, ja, Ty i srebrna taca,
Kiedyś to nie przerażało, już do tego nie chcę wracać,
Aura zepsucia w powietrzu, tracisz te 50 procent,
Chcę zapomnieć o Tobie, zatrzeć w pamięci te noce,
By odeszły w niepamięć, chwile, które zwałem złotem,
Tamte chwile to tombak, bo już wiem co było potem.
W ekstremalnym tempie pokonał liczne pliki schodów i zameldował się na odpowiednim piętrze. Przekręcił kluczyk w drzwiach, a chwilę później trzasnął nimi z całej siły, chcąc dać upust swojej złości. Przekroczył próg kuchni i sięgnął do jednej z górnych szafek, aby wyłowić z niej szklaną butelkę wódki. Przelał przeźroczystą ciecz do niewielkiego kieliszka i wlał w swoje gardło, krzywiąc się przy tym delikatnie. Chwycił w dłoń Żubrówkę oraz naczynie i opadł na kanapę znajdującą się w salonie. Zdezorientowany zmarszczył brwi, kiedy dostrzegł na szklanym stoliku śnieżnobiałą kopertę z napisem, a właściwie jednym wyrytym na niej pochyłą czcionką słowem "Tomek❤". Przez dłuższą chwilę rozważał czy otworzenie tego listu ma jakikolwiek sens, ale z ciekawości rozdarł papier i wyciągnął z niego kartkę. Westchnął głośno i oparł się wygodnie na kanapie, zabierając się za czytanie.
Kochany Tomku!
Zapewne, kiedy to czytasz już jest po wszystkim. Ja siedzę w samolocie do Londynu, a Ty zastanawiasz się gdzie zawiniłeś, gdzie popełniłeś błąd. Nigdzie, Tomek. Nie masz prawa się winić. To była moja samodzielna decyzja, która kosztowała mnie tysiąc analiz, kilkaset litrów malinowej herbaty i kilka nieprzespanych nocy. Postanowiłam pójść za swoimi marzeniami. Chciałam spróbować jak to jest się im oddawać. Próbowałam znaleźć pracę w Radomiu, w jego okolicach, ale niestety nikt nie odpowiadał na moje CV. Nie chciałam Cię opuszczać, ale musiałam w końcu zacząć na siebie zarabiać. Teraz będę fotografką modelek w Anglii. Nie miałam odwagi powiedzieć Ci tego prosto w twarz. Nie miałam prawa zniszczyć Twojego szczęścia. Nie mogłam Ci tego zrobić, Tomek. Musiałam zrobić to przed Tobą w tajemnicy. A dlaczego? Bo doskonale wiem, że byś mnie zatrzymał. Pamiętasz naszą rozmowę z przed kilku tygodni? Powiedziałeś, że nie wypuścisz mnie za granicę. Tak, więc już znasz powód dlaczego milczałam na temat wyjazdu do Londynu. Nie zniosłabym widoku Twoich ślicznych oczu tracących swój blask, ciepło, miłość jaką mnie darzyłeś. Nie chciałam zobaczyć ich przygaszonych. Moje serce by tego nie wytrzymało. Tak bardzo mi przykro, że muszę Cię tutaj zostawić, że przez najbliższe kilka miesięcy nie zobaczę Twojego uśmiechu, rozpromieniającego mój każdy dzień. Będzie mi brakować Twoich silnych ramion, Twojego pozytywnego podejścia, droczenia się...Ale mam nadzieję, że zrozumiesz, że wybaczysz. Masz przecież takie dobre serce. Jesteś wspaniałym człowiekiem i mam nadzieję, że takim pozostaniesz bez mnie. Masz prawo mnie nienawidzić, być na mnie zły, a nawet nie chcieć znać, ale wiedz, że musiałam spróbować. Powinieneś mnie zrozumieć. Sam przecież codziennie spełniasz swoje marzenia na parkiecie, rozgrywając kolejne mecze, dążąc do perfekcji, do stania się jak najlepszym siatkarzem. Masz przyjemność robić to w swojej ojczyźnie, ja niestety nie. Kocham Cię, Tomek. Nigdy w to nie wątp. Te pół roku było najcudowniejszym okresem w moim życiu. Dziękuję Ci za to. Dziękuję, że sprawiłeś, że byłam szczęśliwa. Dziękuję za wyjaśnienie mi pojęcia miłości. Dziękuję za wszystko. Trzymam za Ciebie kciuki. Spełniaj swoje marzenia. Miażdż innych na boisku. Bądź najlepszy. Kibicuję Ci z całego serca i mam nadzieję, że będzie mi dane być z Ciebie dumną. Choć już jestem.
Kochająca Cię, wiecznie
Oliwia
Prychnął pod nosem. Kochająca Cię, wiecznie Oliwia? Nie. Gdybyś kochała, to byś nie zostawiła, pomyślał. Jak ona mogła go tak potraktować? Myślała, że napisaniem listu zyska sobie zrozumienie w jego oczach i weźmie go na litość? Pokręcił z niedowierzaniem głową. Zirytowany sięgnął po oprawę zapisków dziewczyny i ostatni raz spojrzał na jego imię zapisane jej starannym pismem. Podarł szeleszczący papier na drobne kawałeczki, a po chwili zniszczył także wyjaśnienia rudowłosej spisane w liście. Wypełnił kieliszek przeźroczystą cieczą i pochłonął go szybko. Wyciągnął z kieszeni dresów telefon i wybrał ze spisu kontaktów zdjęcie blondynki. Cierpliwie wsłuchiwał się w sygnał połączenia, oczekując podniesienia słuchawki przez kobietę.
-Cześć mamo.-przywitał się.
-Tomek!-wykrzyknęła uradowana do słuchawki.-Chwileczkę... Skoro dzwonisz coś musiało się stać.-stwierdziła trafnie.
-Mi też Cię miło słyszeć, mamo.-rzucił z ironią.
-Synku, co się stało?-spytała zaniepokojona.
-To nie rozmowa na telefon.-westchnął.
-Daj mi 3 godzinki.
***
Tamten dzień rozdzielił nas na zawsze
Tamten dzień oszukał moją wyobraźnię
Jeden ruch, rozdzielił nas na wieki
Jeden gest, był niepotrzebny nie zaprzeczysz
Chłodnymi opuszkami palców dotknęła pięciu złotych literek układających się w jego imię spoczywających na jej szyi. Poczuła jak w kącikach jej oczu gromadzą się łzy. Momentalnie jej głowę nawiedziło wspomnienie dotyczące okoliczności otrzymania biżuterii. Fornal wpadł do jej domu niczym w skowronkach i porwał ją na piknik w otoczeniu polany, na której odbyli kiedyś sesję zdjęciową. Wylegiwała się wtedy na kocu obok niego i opowiadała o swoich marzeniach, a także wysłuchiwała z lekkim uśmiechem jego pragnień. Chciał mieć z nią dzieci. Spełnieniem jego najskrytszych marzeń był syn, który poszedłby jego śladami. Udowodniłby wszystkim, że ciężką pracą można zyskać powołanie do reprezentacji i występować na parkiecie z orzełkiem na piersi. Gdy dzielił się z nią tym była bliska płaczu. Spojrzała na niego zaszklonymi oczami, siadając po turecku, a kiedy obdarował ją beztroskim uśmiechem po prostu się rozpłakała. Wzruszyła się. Przytulił ją mocno do siebie, układając na swoich udach i pocałował subtelnie w czoło. Wyzywał ją, wtedy od głupków, chichocząc pod nosem. A chwilę później zapiął na jej szyi złoty łańcuszek z jego imieniem, aby pamiętała o tych wyjątkowych dwudziestych drugich urodzinach, które spędzili razem nie jako przyjaciele, ale jako zakochani w sobie na zabój. Nim się zorientowała a po jej policzkach spływała słona ciecz, pociągając za sobą strugi czarnego tuszu. Przymknęła powieki, starając się uspokoić, ale wcale nie było to takie łatwe. Nie mogła wymazać z głowy obrazu oczów Fornala z przed kilku godzin. Nigdy nie widziała w nich takiej nienawiści. Niemalże cisnął w nią błyskawicami. Czekoladowe tęczówki nie były już wypełnione ciepłem i miłością. Tym razem spoglądały na nią z zawiścią, gniewem i smutkiem. A gdy jego usta wypowiedziały ostatnie słowa w jej rodzinnym domu jej serce pękło na miliony, drobnych kawałeczków. Tak bardzo żałowała tego, że nie odważyła się mu wyznać prawdy prosto w twarz, kiedy miała na to tyle czasu. Jednak bała się, że mu ulegnie i praca w Londynie przyśnie niczym bańka mydlana, a przecież nie mogła stracić takiej okazji. Obiecała sobie, że przez ten czas o nim nie zapomni. A także, że kiedy wróci zawalczy o to, aby w jego oczach znowu pojawił się ten niesamowity blask.
Skinęła głową w geście przywitania w kierunku wysokiego blondyna i uścisnęła mu dłoń, przedstawiając się płynnie w języku angielskim. Powędrowała za jego plecami i wsiadła do zamówionej wcześniej taksówki, uprzednio z jego pomocą wsadzając swoje manatki do bagażnika. Po 15 minutach drogi opuściła samochód i z walizką w dłoni oraz torbą powieszoną na ramieniu zameldowała się przed sporych rozmiarów budynkiem. Na szczęście wdrapanie się na odpowiednie piętro zajęło jej jakieś 5 minut, gdyż jej szef załatwił jej mieszkanie na 2 piętrze. Podziękowała za pomoc Matthiasowi przy wnoszeniu bagaży do mieszkania i pożegnała się z nim, tłumacząc, że jest naprawdę wyczerpana lotem. Brytyjczyk posłał jej delikatny uśmiech i oświadczył, że miło było mu ją poznać, po czym się ulotnił.
-Dziecko co Ty najlepszego zrobiłaś?-jęknęła do słuchawki pani Ania.
-Po prostu stchórzyłam.-wypowiedziała cicho, układając kosmetyki na półce w łazience.-Ty tego nie zrozumiesz. Nie miałam sumienia psuć mu szczęścia.
-Oliwia, Ty mu złamałaś serce!
-Wiem, mamo. Nie musisz mi o tym przypominać.-skrzywiła się rudowłosa.-Naprawię to.
-Mówiłam Ci, że jak będziesz go tak traktować to zostaniesz starą panną, a teraz jesteś sama.
***
Znajoma melodyjka rozniosła się po wnętrzu kawalerki siatkarza. Brunet ociężale podniósł się z miękkiej sofy, chwiejąc się przy tym lekko. Zdziwiony rzucił okiem na opróżnioną do dna butelkę po alkoholu i podreptał w kierunku drzwi. Przekręcił zamek i rozwarł drzwi, aby niska blondynka mogła wejść do środka. Kobieta wspięła się na palce i pocałowała syna w policzek, zagłębiając się we wnętrze kawalerki.
-Mamo, jesteś kochana.-mimowolnie uśmiechnął się w jej stronę delikatnie, muskając ustami jej policzek.
-A Ty jesteś moim synem i wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć.-odparła, spoglądając na niego ciepło.-Piłeś?-uniosła pytająco brwi.
-Troszeczkę.-podrapał się zakłopotany po głowie, krzywiąc się przy tym delikatnie.-Napijesz się czegoś?-pośpiesznie zmienił temat.
Kobieta skinęła głową, prosząc o herbatę miętową i powędrowała do salonu. Zniesmaczona zmierzyła wzrokiem spoczywającą na stoliku opróżnioną do ostatniej kropelki butelkę po trunku i pokręciła z dezaprobatą głową. Ułożyła na kanapie w salonie torebkę i zawitała do kuchni, gdzie znajdował się Tomek. Wdrapała się na wysokie krzesło przy wyspie i ze skupieniem śledziła każdy jego ruch. Poruszał się nieco chwiejnie za co odpowiadał alkohol buzujący w jego krwiobiegu. Starał się to jednak ukryć przed blondynką. Zalał wrzącą wodą proszek znajdujący się w dwóch kubkach i jeden z nich postawił przed rodzicielką, uśmiechając się w jej kierunku lekko.
-Synu, mów mi tu zaraz co się stało, że cała Żubrówka spoczywająca u Ciebie od przeprowadzki tu dzisiaj została opróżniona.-zmierzyła go przenikliwym wzrokiem szarych tęczówek.
-Skąd wiesz, że wcześniej jej nie popijałem po trochu?-zaśmiał się brunet.
-Bo nigdy mega nie ciągnęło Cię do alkoholu, w szczególności do wódki.-puściła mu oczko.
-Fakt. Masz rację.-przyznał bez sprzeciwu.
-Nie wlekłam się tutaj o tak później porze po to, aby pogadać o Twoim stosunku do alkoholu.-upiła łyk miętowego naparu.-Mów mi tu natychmiast Tomasz co się dzieje, bo inaczej wyciągnę to z Ciebie siłą.-powiedziała stanowczo, klepiąc go po ramieniu.
-Już wiem po kim mam ten upór.-roześmiał się.
Oplótł smukłe palce wokół porcelany i upił spory łyk cynamonowej herbaty. Uśmiechnął się pod nosem, dochodząc do wniosku, że warto było czekać cały rok, aby napić się tej rozkosznej cieczy. Zawsze przypominała mu ona święta spędzone w rodzinnym, krakowskim domu. Kojarzyła mu się z dzieciństwem i beztroską. A także z walkami o ostatnią torebkę w opakowaniu z Jankiem. Uniósł wzrok na twarz starszej kobiety, budując w myślach swoja mowę, aby jak najlepiej oddać to jak został potraktowany przez Chodakowską. Blondynka ułożyła drobną, wychudzoną dłoń na ręce syna i posłała mu pokrzepiający uśmiech.
-Odeszła...Po prostu mnie zostawiła...-wydusił z siebie po dłuższej chwili ciszy, wbijając wzrok w jasne panele.
-Co?! Jak to?!-kobieta wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia.-Przecież byliście razem tacy szczęśliwi...
-Też mi się tak wydawało.-wypowiedział łamiącym się głosem, spoglądając na rodzicielkę smutnymi, pozbawionymi blasku ciemnymi tęczówkami.
-Synku...- zeskoczyła z krzesełka i objęła ramionami chłopaka. -Chodźmy może do salonu.
Siatkarz skinął głową, przystając na jej propozycję i chwycił w dłoń parujący kubek. Opadł na kanapę i oparł głowę na ramieniu rodzicielki, wzdychając głośno. Alkohol znajdujący się w jego żyłach prawie całkowicie wyparował, przywracając mu ból psychiczny. Znowu dane było mu cierpieć. Powrócił do tej bolesnej rzeczywistości, od której starał się uciec, ale od niej nie dało się tak łatwo uwolnić. Musiał zmierzyć się z tym intensywnym bólem. Bólem złamanego, poćwiartowanego na najdrobniejsze kawałeczki serca.
-Co się wydarzyło pomiędzy wami?-zapytała łagodnie, głaszcząc go po ramieniu.
-Wszystko się układało świetnie. Oboje się mega angażowaliśmy.-opowiadał jej.-Lecz dzisiaj wszystko się skończyło. Przyszedłem do niej i zostałem z walizką w ręku. Wylatywała do Londynu i wyobraź sobie, że nic mi o tym nie powiedziała, rozumiesz?!-prychnął pod nosem.-Zupełnie jakby nie brała naszego związku pod uwagę, jakbym się dla niej nie liczył, jakbym był jakąś zabawką, którą można odstawić w kąt, kiedy ma się tylko ochotę...-w jego głosie dało się dostrzec smutek i żal.-Powiedziała, że nie chciała mnie zranić, ale właśnie to zrobiła! Ja ją kochałem, tak bardzo kochałem, a ona... Nienawidzę jej! Nienawidzę tego bólu jaki teraz w sobie noszę przez nią! Żałuję, że ją poznałem!-wykrzykiwał, będąc bliskim płaczu.
-Tomek, już dobrze.-pogładziła zewnętrzną częścią dłoni jego policzek.-Uspokój się.
-Nie, mamo. Nic nie jest dobrze!-poderwał się z miejsca.-To tak cholernie boli...
Pociągnęła go za rękę, aby ponownie usiadł. Otuliła go szczelnie matczynymi ramionami i musnęła ustami jego czoło. Nie mogła znieść widoku jego stanu w jakim się znajdował. To nie był ten sam promienny, uśmiechnięty brunet jakiego znała od dziecka. Teraz jego twarz niemalże przerażała ilością zawartego na niej smutku, a ciemne oczy...Cóż dostrzegła w nich pustkę. Zupełnie jakby ktoś pozbawił ich tej głębi, tej wesołości, radości z życia. A uśmiech na jego ustach gościł teraz wyjątkowo rzadko. Stał się totalnym wrakiem człowieka. Serce jej się krajało jak go takim oglądała. Poczuła jak jej biała bluzka nasiąka wodą. Ten chłopak po raz pierwszy od kilku lat płakał. Ten fakt wprawił ją w wielkie osłupienie. Jego ciało drgało subtelnie, a z gardła wydobywał się cichy szloch. Sama nie powstrzymała się przed słoną cieczą, która spłynęła kilak razy po jej policzkach. Jej syn cierpiał. Nie mogła na to nie zareagować. Był w naprawdę kiepskim stanie psychicznym. Nie mogła go teraz zostawić.
-Tomek, zostanę z Tobą kilka dni.-oświadczyła z ciepłym uśmiechem.
-Mamo, ja nie chcę Ci robić kłopotu. Jestem dorosły i mam silną psychikę. Poradzę sobie.-zapewnił ją.
-Nigdy nie byłeś, nie jesteś i nie będziesz żadnym kłopotem.-puściła mu oczko.-Właśnie widzę, synu. Płaczesz po raz pierwszy od czasów dzieciństwa. To musi coś znaczyć.
-Ona naprawdę wiele dla mnie znaczyła.-uśmiechnął się blado, bawiąc palcami u ręki.-Problem w tym, że mam tylko sypialnie i kanapę.
-Ja nie jestem wymagająca, skarbie. Kanapa mi zdecydowanie wystarczy.
Tomek musnął policzek rodzicielki i posłał jej wdzięczny uśmiech. Udał się po pościel do swojego pokoju, a pani Dorota w tym czasie zdecydowała się poinformować o swoim pobycie w Radomiu męża.
-Marek, zostaję w Radomiu na kilka dni. Tomek mnie potrzebuję.-oświadczyła zaraz po podniesieniu słuchawki.
-Jak on się trzyma?-zapytał z troską ojciec przyjmującego.
-Fatalnie. Popłakał mi się na ramieniu.
-A co się w ogóle stało?
-Wyjaśnię Ci jak wrócę. Śpij dobrze i przekaż tą informację Jankowi.
-Dobrze. Dobranoc, kotku.-zakończył połączenie pan Fornal.
-Mamo, jesteś kochana.-mimowolnie uśmiechnął się w jej stronę delikatnie, muskając ustami jej policzek.
-A Ty jesteś moim synem i wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć.-odparła, spoglądając na niego ciepło.-Piłeś?-uniosła pytająco brwi.
-Troszeczkę.-podrapał się zakłopotany po głowie, krzywiąc się przy tym delikatnie.-Napijesz się czegoś?-pośpiesznie zmienił temat.
Kobieta skinęła głową, prosząc o herbatę miętową i powędrowała do salonu. Zniesmaczona zmierzyła wzrokiem spoczywającą na stoliku opróżnioną do ostatniej kropelki butelkę po trunku i pokręciła z dezaprobatą głową. Ułożyła na kanapie w salonie torebkę i zawitała do kuchni, gdzie znajdował się Tomek. Wdrapała się na wysokie krzesło przy wyspie i ze skupieniem śledziła każdy jego ruch. Poruszał się nieco chwiejnie za co odpowiadał alkohol buzujący w jego krwiobiegu. Starał się to jednak ukryć przed blondynką. Zalał wrzącą wodą proszek znajdujący się w dwóch kubkach i jeden z nich postawił przed rodzicielką, uśmiechając się w jej kierunku lekko.
-Synu, mów mi tu zaraz co się stało, że cała Żubrówka spoczywająca u Ciebie od przeprowadzki tu dzisiaj została opróżniona.-zmierzyła go przenikliwym wzrokiem szarych tęczówek.
-Skąd wiesz, że wcześniej jej nie popijałem po trochu?-zaśmiał się brunet.
-Bo nigdy mega nie ciągnęło Cię do alkoholu, w szczególności do wódki.-puściła mu oczko.
-Fakt. Masz rację.-przyznał bez sprzeciwu.
-Nie wlekłam się tutaj o tak później porze po to, aby pogadać o Twoim stosunku do alkoholu.-upiła łyk miętowego naparu.-Mów mi tu natychmiast Tomasz co się dzieje, bo inaczej wyciągnę to z Ciebie siłą.-powiedziała stanowczo, klepiąc go po ramieniu.
-Już wiem po kim mam ten upór.-roześmiał się.
Oplótł smukłe palce wokół porcelany i upił spory łyk cynamonowej herbaty. Uśmiechnął się pod nosem, dochodząc do wniosku, że warto było czekać cały rok, aby napić się tej rozkosznej cieczy. Zawsze przypominała mu ona święta spędzone w rodzinnym, krakowskim domu. Kojarzyła mu się z dzieciństwem i beztroską. A także z walkami o ostatnią torebkę w opakowaniu z Jankiem. Uniósł wzrok na twarz starszej kobiety, budując w myślach swoja mowę, aby jak najlepiej oddać to jak został potraktowany przez Chodakowską. Blondynka ułożyła drobną, wychudzoną dłoń na ręce syna i posłała mu pokrzepiający uśmiech.
-Odeszła...Po prostu mnie zostawiła...-wydusił z siebie po dłuższej chwili ciszy, wbijając wzrok w jasne panele.
-Co?! Jak to?!-kobieta wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia.-Przecież byliście razem tacy szczęśliwi...
-Też mi się tak wydawało.-wypowiedział łamiącym się głosem, spoglądając na rodzicielkę smutnymi, pozbawionymi blasku ciemnymi tęczówkami.
-Synku...- zeskoczyła z krzesełka i objęła ramionami chłopaka. -Chodźmy może do salonu.
Siatkarz skinął głową, przystając na jej propozycję i chwycił w dłoń parujący kubek. Opadł na kanapę i oparł głowę na ramieniu rodzicielki, wzdychając głośno. Alkohol znajdujący się w jego żyłach prawie całkowicie wyparował, przywracając mu ból psychiczny. Znowu dane było mu cierpieć. Powrócił do tej bolesnej rzeczywistości, od której starał się uciec, ale od niej nie dało się tak łatwo uwolnić. Musiał zmierzyć się z tym intensywnym bólem. Bólem złamanego, poćwiartowanego na najdrobniejsze kawałeczki serca.
-Co się wydarzyło pomiędzy wami?-zapytała łagodnie, głaszcząc go po ramieniu.
-Wszystko się układało świetnie. Oboje się mega angażowaliśmy.-opowiadał jej.-Lecz dzisiaj wszystko się skończyło. Przyszedłem do niej i zostałem z walizką w ręku. Wylatywała do Londynu i wyobraź sobie, że nic mi o tym nie powiedziała, rozumiesz?!-prychnął pod nosem.-Zupełnie jakby nie brała naszego związku pod uwagę, jakbym się dla niej nie liczył, jakbym był jakąś zabawką, którą można odstawić w kąt, kiedy ma się tylko ochotę...-w jego głosie dało się dostrzec smutek i żal.-Powiedziała, że nie chciała mnie zranić, ale właśnie to zrobiła! Ja ją kochałem, tak bardzo kochałem, a ona... Nienawidzę jej! Nienawidzę tego bólu jaki teraz w sobie noszę przez nią! Żałuję, że ją poznałem!-wykrzykiwał, będąc bliskim płaczu.
-Tomek, już dobrze.-pogładziła zewnętrzną częścią dłoni jego policzek.-Uspokój się.
-Nie, mamo. Nic nie jest dobrze!-poderwał się z miejsca.-To tak cholernie boli...
Pociągnęła go za rękę, aby ponownie usiadł. Otuliła go szczelnie matczynymi ramionami i musnęła ustami jego czoło. Nie mogła znieść widoku jego stanu w jakim się znajdował. To nie był ten sam promienny, uśmiechnięty brunet jakiego znała od dziecka. Teraz jego twarz niemalże przerażała ilością zawartego na niej smutku, a ciemne oczy...Cóż dostrzegła w nich pustkę. Zupełnie jakby ktoś pozbawił ich tej głębi, tej wesołości, radości z życia. A uśmiech na jego ustach gościł teraz wyjątkowo rzadko. Stał się totalnym wrakiem człowieka. Serce jej się krajało jak go takim oglądała. Poczuła jak jej biała bluzka nasiąka wodą. Ten chłopak po raz pierwszy od kilku lat płakał. Ten fakt wprawił ją w wielkie osłupienie. Jego ciało drgało subtelnie, a z gardła wydobywał się cichy szloch. Sama nie powstrzymała się przed słoną cieczą, która spłynęła kilak razy po jej policzkach. Jej syn cierpiał. Nie mogła na to nie zareagować. Był w naprawdę kiepskim stanie psychicznym. Nie mogła go teraz zostawić.
-Tomek, zostanę z Tobą kilka dni.-oświadczyła z ciepłym uśmiechem.
-Mamo, ja nie chcę Ci robić kłopotu. Jestem dorosły i mam silną psychikę. Poradzę sobie.-zapewnił ją.
-Nigdy nie byłeś, nie jesteś i nie będziesz żadnym kłopotem.-puściła mu oczko.-Właśnie widzę, synu. Płaczesz po raz pierwszy od czasów dzieciństwa. To musi coś znaczyć.
-Ona naprawdę wiele dla mnie znaczyła.-uśmiechnął się blado, bawiąc palcami u ręki.-Problem w tym, że mam tylko sypialnie i kanapę.
-Ja nie jestem wymagająca, skarbie. Kanapa mi zdecydowanie wystarczy.
Tomek musnął policzek rodzicielki i posłał jej wdzięczny uśmiech. Udał się po pościel do swojego pokoju, a pani Dorota w tym czasie zdecydowała się poinformować o swoim pobycie w Radomiu męża.
-Marek, zostaję w Radomiu na kilka dni. Tomek mnie potrzebuję.-oświadczyła zaraz po podniesieniu słuchawki.
-Jak on się trzyma?-zapytał z troską ojciec przyjmującego.
-Fatalnie. Popłakał mi się na ramieniu.
-A co się w ogóle stało?
-Wyjaśnię Ci jak wrócę. Śpij dobrze i przekaż tą informację Jankowi.
-Dobrze. Dobranoc, kotku.-zakończył połączenie pan Fornal.
~*~
Pisząc o rozmowie Tomka z matką miałam w oczach łzy. Poświęciłam większą część rozdziału Fornalowi, gdyż to on najbardziej ucierpiał w tej sytuacji i mam nadzieję, że nie będziecie mi mieć tego za złe jak się na nim teraz trochę bardziej skupię ;) Dziękuję za opinie pod ostatnim odcinkiem i proszę o więcej ;3 Krytyka także mile widziana :D Całuję i do zobaczenia ;*
Nawet nie wiesz jak bardzo jest mi szkoda Tomka jak to czytam. Nie wierzę, że Oliwia mu to zrobiła. Z jednej strony rozumiem jej postępowanie, chciała spełniać swoje marzenia, walczyć o swoje. Z drugiej jednak nie wiem jak mogła zostawić Tomka. Mam nadzieję, że uda mu się w miarę szybko pozbierać, bo na razie jest całkiem rozbity, czemu w sumie się nie dziwię. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział :*
OdpowiedzUsuńNie tylko Tobie się serce kraja, uwierz mi :/ Chodakowska chyba trzeźwo nie myślała... Jest w totalnej rozsypce, ale w końcu stracił życiową miłość :(
UsuńDziękuję i również pozdrawiam ;*
Biedny Tomek, myślę ze Oliwia mogła bliżej Polski znaleźć sobie pracę, jeśli tak bardzo tego potrzebowala. Mam nadzieję ze Oliwia wróci. Czekam/ Paula :3
OdpowiedzUsuńOj tak :(
UsuńMasz rację w sumie :/
Dziękuję i pozdrawiam 😘
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś Tomek i Oliwia będą razem i on wybaczy jej to co zrobiła.
OdpowiedzUsuńBędziesz o to ciężko, ale może im się uda.
UsuńDziękuję i pozdrawiam 💞😘
:( ❤�� K.D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ❤😘
Usuń1. Ta piosenka już nie będzie tylko utworem, którego słuchałam jako sześciolatka, od razu kojarzy mi się z naszymi złotymi chłopakami
OdpowiedzUsuń2. Ja rozumiem, że każdy ma prawo do realizacji marzeń, ale dlaczego ona go tak potraktowała?
3. Uważam, że wystarczyła szczera rozmowa, przecież jest skype i odwiedzaliby się nawzajem.
4. Niech on nie idzie w stronę alkoholu, ma inne cele i pragnienia
5. Dobrze, że ma kochaną mamę!
6. Tylko jak on ma o niej zapomnieć? ehh...
Pozdrawiam ;)
1.Wierz mi lub nie, ale mam to samo 😊
Usuń2. To wie tylko Chodakowska 😒
3. Dobrze myślisz, ale może Oliwia o tym nie pomyślała, kto wie 😏
4. To jedno razowe, chyba.
5. Oj tam, Dorotka kochana 💖
6. Będzie ciężko.
Dziękuję i pozdrawiam 💞😘