piątek, 28 lipca 2017

Jedenaście

2 tygodnie później 

Dlaczego nie jesteśmy już blisko siebie?
Dlaczego każdy z nas wybrał inną drogę? 
Dlaczego nie potrafię, nie myśleć o Tobie juz? 
Dlaczego z każdym dniem jest coraz gorzej?
Dlaczego nie ma Ciebie, gdy Cię potrzebuje?
Dlaczego ciągle nie czuje się sobą?

Chodakowska po raz ostatni omiotła wzrokiem wnętrze mieszkania, w którym spędziła pracowite trzy tygodnie i chwyciła w dłonie metalowe rączki od walizek, kierując się w stronę drzwi. Tuż obok nich cierpliwie czekała Samantha. Dziewczyna wyrwała bagaże z rąk przyjaciółki i powędrowała wraz z nimi na parking. 21-latka sprawdziła jeszcze czy aby na pewno niczego nie zapomniała i przymknęła za sobą drzwi, zamykając je na kluczyk. Sprawnie pokonała schody i zameldowała się w granatowym Oplu Anderson. Wręczyła jej klucze od mieszkania do dłoni i zapięła pas bezpieczeństwa. Brytyjka odpaliła silnik i opuściła parking przed blokiem, włączając się do ruchu ulicznego. Miedzianowłosa oparła czoło o chłodną szybę i podziwiała rozciągający się na nim krajobraz. Ostatni raz spojrzała na wyróżniający się od reszty budynków Big Ben i uśmiechnęła się nikle. Mimo wszystko swoją przygodę z Londynem będzie wspominać miło. Poznała tutaj kilka naprawdę świetnych dziewczyn, a przede wszystkim zyskała nową przyjaciółkę. Nauczyła się także kilku nowych rzeczy w profesjonalnej fotografii i zyskała doświadczenie. Na pewno podpunkt dotyczący stolicy Wielkiej Brytanii będzie wyglądał korzystnie w jej CV.  Pogrążona w letargu nawet nie zauważyła, kiedy samochód zatrzymał się przed lotniskiem. Pośpiesznie odpięła pas i opuściła wnętrze Opla, stawiając się przy bagażniku. Z drobną pomocą właścicielki auta wyłowiła z niego swojego walizki i przy boku modelki przekroczyła próg lotniska. Opadła na jedną z ławek i umiejscowiła wzrok w tablicy odlotów. Gdy na ekranie pojawiła się nazwa stolicy Polski uśmiechnęła się łagodnie. Nie mogła się już doczekać, kiedy znajdzie się w Radomiu. Tak bardzo chciała utonąć w silnych ramionach przyjmującego, wpić się w jego aksamitne wargi bez pamięci i spojrzeć w jego głębokie oczy. Pragnęła zobaczyć w nich te niesamowite iskierki radości, ciepło i miłość. Obawiała się jednak, że to nie nastąpi. Doskonale zdawała sobie sprawę, że będzie trudno, ale obiecała sobie walczyć do utraty tchu. Tomasz Fornal był miłością jej życia. Nie mogła go stracić. 

-Dzięki Tobie lecę teraz do niego.-uśmiechnęła się promiennie w stronę Sam.-Dziękuję Ci za to i za wszystko.-zamknęła ją w silnym uścisku.

-Naprawdę nie masz za co.-zaśmiała się Brytyjka.- Będę tęsknić.-wydymała dolną wargę.

-Ja też.-skrzywiła się Polka.

-Koniecznie daj znać jak poszło.-puściła jej oczko modelka.-Będę trzymać kciuki. A teraz leć bo się spóźnisz.-wskazała palcem na zegarek spoczywający na jej nadgarstku. 

Oliwia jeszcze raz lekko przytuliła blondynkę i musnęła jej policzki na odchodne. Chwyciła w dłonie rączki od walizek, zasunęła suwak kurtki po samą szyję i udała się na odprawę. Anderson odprowadziła jej sylwetkę wzrokiem, uśmiechając się łagodnie, gdy Polka pomachała jej na pożegnanie. Odwzajemniła gest i podreptała w kierunku wyjścia z obiektu. Po sprawnej odprawie fotografka opadła na miękki fotel na pokładzie samolotu i westchnęła głośno. Nie mogła uspokoić kołatających myśli w jej głowie. Przymknęła powieki i miała nadzieję, że sen ukoi jej nerwy, które naprawdę solidnie dawały o sobie znać. 

***
Wzbił się nad parkiet i z całej siły uderzył w skierowaną do niego żółto-błękitną Mikasę, wbijając ją w boisko przeciwnika. Uradowany zacisnął dłoń w pięść, potrząsając nią i uśmiechając się szeroko pod nosem. Kibice zgromadzeni na trybunach w hali nagrodzili go brawami oraz okrzykami zachwytu. Chwilę później został zaatakowany przez kolegów z drużyny, którzy zmierzyli mu idealnie ułożone włosy. Zmroził ich groźnym wzrokiem po chwili, parskając śmiechem. Po zagrywce Hubera ustawił się do przyjęcia, podbijając trudną piłkę. Rozpędził się do ataku i otrzymał kolejną świetną wystawę od rozgrywającego. Tym razem skutecznie ukończył atak z pajpa, zdobywając 25. punkt dla swojej drużyny i tym samym kończąc pierwszą partię meczu z Łuczniczką Bydgoszcz. Zadowolony z takiego przebiegu zbiegł z parkietu i sięgnął po butelkę wody mineralnej. Przyssał się do gwintu, pochłaniając jej sporą ilość, a następnie przetarł ręcznikiem mokrą twarz, po której spływały kropelki potu. Delikatnie podrygiwał stopą do remixu Alone, który wpadł mu w ucho i pochwalił w myślach gościa od oprawy muzycznej. Rzucił na krzesło plastik z płynem i podbiegł do przywołującego go gestem dłoni Ziobrowskiego. Z łagodnym uśmiechem na ustach plasował czy podbijał piłki z atakującym w parze, chcąc podtrzymać odpowiednią temperaturę mięśni. Siatkówka znowu go uszczęśliwiała. Od początku sezonu nie schodził po niżej pewnego poziomu w meczu. Starał się zawsze zapewnić drużynie ofensywę czy stabilne przyjęcie, także punktując całkiem wysoko w ataku. Był naprawdę zadowolony ze swojej postawy w tym meczu, który jak na razie szedł po myśli nie tylko jego ale także pozostałych zawodników Cerradu. Stawił się na płycie boiska i w punkt przyjął pierwszą piłkę drugiego seta, dogrywając ją do Serba. Ten postawił tym razem na środek. Norbert obił pojedynczy blok Bydgoszczan, zapisując na punkcie swojego klubu pierwszy punkt. W drugim secie zdecydowanie w ataku dominował Ziobrowski, nie pozostawiając złudzeń przeciwnikom, że to właśnie on jest najskuteczniejszym zawodnikiem w tym secie. Fornal trochę odpoczywał od ofensywy, ale za to świetnie prezentował się w defensywie. Nim spostrzegł a znajdował się w polu serwisowym, mogąc dobrą zagrywką zakończyć spotkanie wynikiem 3:0. Odetchnął głęboko i wzbił się w powietrze, uderzając otwartą dłonią w piłkę, która przefrunęła nad siatką z dużą prędkością i spoczęła pomiędzy dwoma przyjmującymi Łuczniczki, wpadając w obszar ich boiska. 

-As serwisowy Tomasza Fornala kończy to spotkanie wynikiem 3:0! Brawo dla naszych świetnie spisujących się dziś zawodników!-rozemocjonowany głos spikera niósł się echem po obiekcie sportowym. 

Brunet uradowany podskoczył ku górze, podciągając pod klatkę piersiową kolana i wrzasnął głośno. Chłopaki pokręcili z niedowierzaniem głowami i przyciągnęli go do kółeczka, obejmując ramionami. Chwilę później po wnętrzu hali niosły się ich okrzyki radości, które wydawali z swoich gardeł, podskakując razem jednocześnie. Po kilku minutach ustawili się w rzędzie i cierpliwie oczekiwali werdyktu dotyczącego wybrania najlepszego zawodnika meczu. Z ich drużyny można było wyłonić dwóch kandydatów, a mianowicie Tomka i Kubę. 

-A najlepszym zawodnikiem spotkania zostaje wybrany jednogłośnie zawodnik Cerradu Czarnych Radom z numerem 17, Tomasz Fornal!-ogłosił spiker. 

Chłopaki ponownie tego dnia zmierzyli jego ciemne włosy i poklepali go po plecach, wypychając w stronę mężczyzny wręczającego nagrodę za wysiłek jaki włożył w dzisiejszą grę na boisku. Brunet uścisnął jego dłoń i odebrał trofeum, dziękując za jego otrzymanie. Wzniósł je ku górze i zbiegł z boiska, klaskając. Kibice nagrodzili go obfitymi brawami i poderwali się ze swoich miejsc, aby opuścić ośrodek. On natomiast chciał wraz z pozostałymi zawodnikami radomskiego klubu powędrować do szatni, ale został dźgnięty w żebro przez Ziobrowskiego. Odwrócił głowę w jego stronę i zmarszczył brwi, spoglądając na niego z zdezorientowaniem. Blondyn kiwnął głową w stronę barierek i szepnął cicho, aby te słowa nie doleciały do reszty siatkarzy zgromadzonych wokół nich:

-Ktoś tam na Ciebie czeka. 

Zawodnik z numerem 17 znajdującym się na czarnej koszulce z niebieskimi detalami skierował wzrok we wskazane miejsce przez atakującego i zamarł. Kompletnie nie był na to gotowy. Zastygł w miejscu, patrząc z niedowierzaniem na stojącą przy barierce postać. Oczekiwała przy niej dziewczyna o wyjątkowym, niespotykanym wręcz kolorze włosów oraz pięknych, szafirowych oczach. W tym momencie jego głowę ogarnęła całkowita pustka. Gdyby go ktoś teraz spytał jak się nazywa nie byłby w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Chciał pokonać paraliż jaki zawładnął jego ciałem, ale nie potrafił. Strach zdecydowanie nim zawładnął. Nie miał pojęcia co ma zrobić. Podejść do niej czy może zignorować i udać się do szatni, gdzie chłopcy za pewne świętowali już dzisiejsze zwycięstwo. Serce podpowiadało mu, aby dać jej szanse wytłumaczenia się, natomiast rozum rozkazywał mu zostawić za sobą przeszłość jak dotąd to czynił. Przez te cholerne ciężkie dla niego trzy tygodnie z każdym dniem porządkował swoje życie, starając się oczyścić mieszkanie z rzeczy Chodakowskiej, które dobitnie mu ją przypominały czy też wyzbyć się wspomnień, którymi wypełniona była jego głowa. W końcu gdy udało mu się zamknąć rozdział pod tytułem "Oliwia Chodakowska" ona nagle postanowiła się zjawić i popsuć jednym stawieniem się na hali jego dotąd poukładane życie. Serce ponownie rwało się w jej stronę niczym oszalałe, a on obawiał się, że w końcu wyskoczy mu z piersi. Jakby tego cholernego grudniowego wieczoru, kiedy zobaczył ją z walizkami przy boku w rodzinnym domu nie było. A jego ciało ponownie zapragnęło bliskości miedzianowłosej, która znajdowała się od niego jakieś kilka metrów dalej. Tak bardzo chciał ją pocałować, przytulić, poczuć jaj słodki zapach, ale wiedział doskonale, że nie mógł tego zrobić. Nie mógł, gdyż zabolałoby go to sto razy mocniej niż zazwyczaj. Przymknął powieki i wypuścił powietrze ze świstem. Starał się uspokoić, podejść do tego racjonalnie, ale to wcale nie było takie proste. Obudziła się w nim tęsknota tysiąc razy silniejsza, którą 3 tygodnie temu uciszył i zwalczył. Wykonał jedne krok w przód, zastanawiając się czy aby na pewno postępuje słusznie. Kuba,  o którym zdążył już zapomnieć po przez stres atakujący jego ciało i głowę, przyglądał mu się czujnie, oczekując na jego ruch.

-Stary, musicie w końcu porozmawiać.-przekonywał go do wykonania kolejnych kroków 20-latek.-Nie da się przed tym cały czas uciekać.

-Wiem, ale Ty nie wiesz jak to jest, gdy serce się do niej rwie, a rozum każde otrzeźwieć i ją zignorować.-rzucił przyjmujący, spoglądając na kolegę przelotnie. 

-Idź tam. To tylko rozmowa.-pchnął go delikatnie atakujący.

Brunet westchnął głośno i w końcu zdecydowanym krokiem ruszył w kierunku dziewczyny spoczywającej wciąż przy metalowym zabezpieczeniu przed fanami. Obiecał sobie, że będzie twardy, że nie tak łatwo jej wybaczy o ile w ogóle to zrobi. Musiał się jednak z tym zmierzyć. Musiał usłyszeć jej głos, od którego oczekiwał wyjaśnień dla jakiego powodu go tak potraktowała. 

***
Przepraszam Cię za każdy błąd, 
Za każde zło które oddaliło nas od siebie
Dlaczego tak mamy dalej żyć?
Chcę powiedzieć Ci, że ja tęsknie za Tobą

Wykończona chwyciła za klamkę drzwi wejściowych do rodzinnego domu i przekroczyła jego próg, pociągając za sobą walizki. Zsunęła ze stóp sięgające jej do kolan kozaki za wysokim obcasie oraz umieściła na wieszaku czarny, ciepły płaszcz. Zostawiła bagaże w salonie i podreptała do kuchni, gdzie natrafiła na wysoką brunetkę. Dziewczyna zmierzyła ją przelotnie wzrokiem i powróciła do przygotowywania gorącego napoju dla siebie oraz rodziców, którzy znajdowali się w sypialni. 

-O Oliwia! Jak minął dzień?-przerwała panującą w pomieszczeniu ciszę młodsza Chodakowska.

Miedzianowłosa parsknęła głośnym śmiechem, a Nadia odwróciła się na pięcie w jej kierunku i jakby zadała sobie sprawę co się właśnie stało. Uradowana odłożyła na szafkę trzymane w dłoni opakowanie malinowej herbaty i rzuciła się na szyję Oliwii, piszcząc na całe gardło. 21-latka przytuliła ją do siebie mocno i zachichotała cicho, prosząc aby Nadia poluzowała dłonie na jej szyi, bo zaraz ją udusi. 

-Wróciłaś!-krzyknęła szczęśliwa nastolatka.-Ale czekaj...Jak to? Przecież miałaś zostać w Anglii.-stanęła naprzeciwko Oliwii i zmarszczyła brwi, spoglądając na nią zdezorientowana.

-Owszem, powiedziałam Ci tak, abyś nic nikomu nie wypaplała.-wyjaśniła jej nowo przybyła domowniczka.-Chciałam wam zrobić niespodziankę.-puściła jej oczko. 

-No i Ci się udało.-stwierdziła z ciepłym uśmiechem przekraczająca próg pomieszczenia pani Ania.-Witaj kochanie! Tak tęskniłam.-zamknęła córkę w matczynym uścisku.

-Ja nie mniej.-zaśmiał się pan Marcin.-No chodź tu!-rozwarł ramiona, aby fotografka mogła się w nie wtulić.

Dziewczyna została zamknięta w ramionach starszego mężczyzny, a chwilę później spoczywała na sofie usytuowanej w salonie, pochłaniając przygotowane przez rodzicielkę gofry na kolację. Rozpływała się pod intensywnością smaku domowej Nuttelli oraz truskawek w bitej śmietanie, co jakiś czas upijając malinowy roztwór z ulubionego kubka. Po pochłonięciu posiłku przeprosiła członków rodziny i popędziła na górę, aby się nieco odświeżyć i udać do MOSiR, gdzie za kilkanaście minut rozpocząć miał się mecz z Łuczniczką Bydgoszcz. Stęskniła się za wspieraniem siatkarza na żywo z trybun w hali. Strumień gorącej wody ogrzał jej zziębnięte, drobne ciało, a biała, sporych rozmiarów piana otuliła jej aksamitną skórę, drażniąc słodką, waniliową wonią jej nozdrza. Najchętniej siedziałaby pod prysznicem jeszcze godzinę, ale musiała się zbierać, aby się nie spóźnić. Pośpiesznie otarła się ręcznikiem i wskoczyła w świeże ubrania. Włosy rozczesała porządnie szczotką i narzuciła na siebie kurtkę oraz buty, po czym wpadła do garażu, aby wydostać z niego Opla Insygnię, który otrzymała na 18. urodziny. W lecie czy wiosną wolała śmigać na rowerze, dlatego też samochodu używała jesienią czy też zimą, kiedy robiło się zdecydowanie chłodniej. Przekręciła kluczyk w statyce i uśmiechnęła się pod nosem, wycofując na ogród. 

-Kupę lat maleńka.-rzuciła pod nosem. 

Z piskiem opon wyruszyła z pod domu, przywołując tym zdziwione spojrzenia rodziców oraz siostry zza okna. Musiała dotrzeć tam na czas, dlatego też z nadmierną prędkością przemierzała ulice Radomia, modląc się, aby nie zatrzymały ją nigdzie gliny. Gdzieś miała mandaty jakie trafią do niej po sprawdzeniu jej prędkości przez radary. Teraz liczyło się dla niej znalezienie na hali. Po kilkunastu minutach zaparkowała przed ośrodkiem sportowym i zdyszana wpadła na trybun y, momentalnie zerkając na tablice wynikową. Odetchnęła z ulgą . Przegapiła jedynie pierwszą piłkę meczu. 
Z delikatnym uśmiechem na ustach obserwowała jego grę. Walał się po parkiecie, walcząc o każdą piłkę, tym samym podnosząc procent defensywy jego zespołu. Do swoich statystyk dokładał także wysoką dyspozycję w ataku a także utrudniające przyjęcie przeciwnikowi solidne zagrywki. Nic się nie zmienił. Dalej dostrzegła w nim tą samą ambicję i determinację, którą miał w sobie od lat. Cieszył się po każdym zdobytym punkcie. Był tym samym Tomkiem jak przed jej wyjazdem. Starał się na wszystko pozytywnie patrzeć. Doceniać detale, małe rzeczy, aby później osiągać z tego wielkie rzeczy, sukcesy. Uwielbiała, gdy uradowany uśmiechał się zniewalająco w ten urzekający, niewinny sposób. Kochała sposób w jaki uderzał piłkę, chcąc wbić coraz to solidniejszego gwoździa w boisko drużyny przeciwnej. A jego kiwki były sprytne i delikatne, opadające niczym piórko. Szczęśliwa poderwała się z miejsca z całej siły uderzając w dłonie, kiedy zakończył spotkanie asem serwisowym czy odbierał statuetkę MVP. W pełni na nią zasługiwał. Grał z taką niebywałą swobodą, lekkością, ale niezwykle skutecznie, podnosząc swoje statystyki. Gdy ludzie opuścili obiekt pokonała schodki i stawiła się obok barierki, aby poczekać na niego, kiedy emocje po meczu ochłonął i będzie on wolny. W pewnym momencie dzięki pomocy kolegi z drużyny w końcu ją dostrzegł i spoglądał w jej stronę z ogromnym strachem wymalowanym na twarzy. Czuła się tak jakby ta chwila trwała wieczność. Zastygnięty stał w tym samym miejscu przez blisko 15 minut, wymieniając kilka zdań z Ziobrowskim, aż w końcu zauważyła, że zbliża się w jej stronę. Zaczerpnęła głębokiego oddechu i na miękkich kolanach obserwowała jak przeskakuje on metalową barierkę, aby przystanąć na przeciwko niej. 

-Wiem, że pewnie nie powinnam tu przychodzić, a Ty nie chcesz mnie widzieć, ale naprawdę tęskniłam za oglądaniem Cię w akcji na żywo.-wypowiedziała, spuszczając wzrok.-Byłeś fenomenalny. Gratuluję wygranej.-posłała mu nieśmiały uśmiech.

-Dziękuję.-odparł jedynie.-Przyszłaś tutaj porozmawiać o nas czy może zachwalać moją grę?-rzucił, splatając ramiona na klatce piersiowej. 

-Wcześniej myślałam, że jak nic Ci nie powiem to będę mogła w spokoju posiedzieć kilka miesięcy w Londynie i wrócić po jakimś czasie, ale gdy do mnie zadzwoniłeś i powiedziałeś, że jestem Twoim największym życiowym błędem dotarło do mnie jak bardzo Cię zraniłam, jak okropnie potraktowałam.-poczuła jak jej oczy się szklą.-Ja naprawdę Cię przepraszam. Wiem, że popełniłam błąd i bardzo tego żałuję. Chciałabym aby było jak dawniej. Brakuję mi Ciebie. Czuję się bez Ciebie tak cholernie pusta. Zdałam sobie sprawę, że jesteś tym jedynym i nie chcę Cię stracić. Proszę, wybacz mi.-spojrzała na niego błagalnie.

-Ty sobie chyba żartujesz!-oburzył się.-Jeżeli się kogoś kocha to się go nie zostawia. Myślisz, że będę Ci w stanie wybaczyć to, że po dzieleniu ze mną każdego dnia nie odważyłaś mi się powiedzieć prosto w twarz, że wyjeżdżasz i zostawiłaś jakiś durny liścik u mnie w mieszkaniu, mając nadzieję, że weźmiesz mnie na litość? Naprawdę, aż tak się mnie bałaś?-oparł się biodrami o barierkę, spoglądając na nią z wyczekiwaniem. 

-Myślałam, że zrozumiesz...-szepnęła.

-Nie, nie zrozumiałem! Jak mogłaś mi coś takiego zrobić?! Przecież jest skype, są telefony, samoloty...Dlaczego nie mogliśmy być w związku na odległość? Wolałaś się od mnie odciąć nic mi o tym, nie mówiąc, że wyjeżdżasz i zostawić mnie samego a gdy pozbierałem się po tym mocnym ciosie z Twojej strony zjawić się tutaj i wszystko spieprzyć! Masz tupet, Oliwia!

-Nie chciałam związku na odległość, bo zwykle pary tego nie wytrzymują. Przez to byś jeszcze bardziej cierpiał. Chciałam po prostu spełniać marzenia. Ty mogłeś to robić tutaj, w Radomiu ja nie. Powinieneś zrozumieć.

-Co Ty możesz do cholery wiedzieć o moim cierpieniu?! Nic! To nie Ty wypłakiwałaś się matce na ramieniu, to nie Ty upiłaś się do nie przytomności, to nie Ty wyzywałaś przyjaciół z różnych stron Polski, aby oczyścić pełną wątpliwości głowę. A przede wszystkim to nie Ty zostałaś porzucona po pierwszej, wspólnej, wyjątkowej nocy! - niemalże cisnął błyskawice nienawiści ze swoich ciemnych tęczówek na jej osobę.

W tym momencie zrobił coś czego kompletnie się nie spodziewała. Pochylił się nad nią i złączył ich usta w pocałunku. Jego aksamitne wargi miażdżyły jej usta, smakując truskawkowego błyszczyku. Ona natomiast poczuła znajomy posmak porzeczkowej gumy, za którym tak bardzo tęskniła. Starał się władować w ten pocałunek wszystkie targające nim emocje. Całą swoją tęsknotę, miłość, nienawiść i złość. Potarł zewnętrzną częścią kciuków jej policzki, powodując na jej ustach uśmiech. Oderwał się od niej i zbliżył swoją twarz do jej gęstych, długich włosów.

-Teraz już wiesz jak się czułem?-szepnął wprost do jej ucha.-Dokładnie tak jak teraz Ty się właśnie będziesz czuć. Pozostawiony samotnie z nadzieją na więcej. Na więcej takich gorących, nieprzespanych nocy.-wyjaśnił z cwanym uśmieszkiem.-Ty natomiast będziesz miała nadzieję na więcej mojej bliskości, ale jej nie dostaniesz.-rzucił przez zaciśnięte zęby.

Poczuła jak słona ciecz bezwładnie spływa po jej zaróżowionych policzkach. Zabolało ją to w jaki sposób ją traktował. Ten chłód bijący od jego osoby, nienawiść widniejąca w jego ciemnych oczach, złość w barwie ciepłego zawsze dla niej głosu...Przeskoczył przez metalową barierkę i sprzątnął z krzesełka bluzę, udając się w kierunku szatni. Doskonale zdawał sobie sprawę, że odprowadzany był przez przepełnione smutkiem, bólem i cierpieniem szafirowe tęczówki. 

~*~
Przepraszam, ale to się musiało tak potoczyć...To jednak nie koniec tej historii ;) Naprawdę ciężko było to wszystko tak szczegółowo oddać, ale mam nadzieję, że się mi udało i się Wam spodoba ;3 Nie wiem dokładnie ile jeszcze do końca, ale naprawdę niewiele... Dlatego też nie zdziwcie się jak kolejnym razem zobaczycie tutaj epilog, bo nie wiem jeszcze jak rozplanuje  przebieg wydarzeń , który mam w planach :D Całuję i do zobaczenia ;* 
PS: Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem ^^Proszę o kolejne ;3 

środa, 26 lipca 2017

Dziesięć

Od wczesnych godzin porannych krzątała się po mieszkaniu, nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Westchnęła głośno, przystając przy wielkim oknie, zatapiając wzrok w panoramie stolicy Anglii. Samochody z każdą minutą coraz to liczniej zapełniały ulice, a na chodnikach pojawiało się coraz więcej ludzi, którzy podążali do pracy. Splotła dłonie na kubku, z którego wydobywała się para i opadła na parapet. Upiła niewielki łyk Latte i mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem. Pokładała wielką nadzieję, że ten kofeinowy napój pomoże jej stanąć na nogi po kolejnej nieprzespanej nocy. Opuszkiem palca musnęła złoty łańcuszek spoczywający na jej korku, a jej oczy momentalnie się zaszkliły. Przymknęła powieki, aby powstrzymać słoną ciecz. Pojedyncza, słona łza spłynęła po jej policzku. Zabolały ją jego wczorajsze słowa wypowiedziane przez telefon. Naprawdę uważał ją za swój największy, życiowy błąd? Nieco plątał się w słowach, co mogło oznaczać jedno. Był pijany, a pod wpływem alkoholu mówi się prawdę. Miał prawo jej nienawidzić. Miał prawo nie chcieć jej znać, ale ciągle nawinie łudziła się, że jednak tak nie jest. Fornal miał przecież dobre, ciepłe serce. Umiał wybaczyć naprawdę wiele, ale być może to było ponad jego siły. A co jeśli ona przekroczyła tą granicę? Wygląda na to, że własnie tak postąpiła. Z wieży znajdującej się w salonie wydobyły się pierwsze takty Halo. To była ich piosenka. To przy niej złamali pewną barierę pomiędzy sobą. To przy niej po raz pierwszy się kochali, poznali swoje ciała. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz, a po twarzy spływała licznie słona ciecz, pociągająca za sobą strugi tuszu do rzęs. Z jej ust wydobył się cichy jęk. Wyrzuty sumienia zaatakowały ją dwa razy silniej niż zazwyczaj. Porzuciła go po tej wyjątkowej nocy. Zraniła go. Złamała mu serce. Chyba właśnie to do niej dotarło. Musiała to naprawić, ale nie mogła teraz wrócić do Polski. Chciała zrealizować swoje marzenie. Chciała na siebie zarobić i powrócić do jego życia. Tylko pytanie czy on sobie tego życzył? Czy on będzie tego chciał po tym wszystkim? Potraktowała go okrutnie. 

-Tęsknie za Tobą, Tomek.-wychlipała, spoglądając przed siebie, na rozciągający się przed nią krajobraz Londynu.-Jest tutaj bez Ciebie tak cholernie pusto. Tak cholernie Cię potrzebuję. Kocham Cię.-wyszeptała pod nosem. 

Jej rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Odwróciła głowę w ich kierunku i zmarszczyła brwi. Kto mógł ją chcieć odwiedzić o tak wczesnej porze? Odłożyła puste naczynie na parapet i zeskoczyła z niego. Przekręciła zamek w drzwiach i otworzyła je, spoglądając na stojącego przed nią gościa. Blondynka posłała jej łagodny uśmiech, ale gdy dostrzegła ślady rozmazanego makijażu oraz mokre plamy na twarzy po prostu weszła do środka i zamknęła ją w swoich ramionach. 

-Oliwia, co się stało?-zapytała, głaszcząc ją po plecach. 

-Nic. Po prostu zadałam sobie sprawę jak beznadziejnie potraktowałam Fornala.-wypowiedziała łamiącym się głosem. 

-No nie zaprzeczę, ale widzę, że coś jeszcze musiało się wydarzyć.-Anderson uniosła pytająco brew, spoglądając z wyczekiwaniem na Chodakowską.

-Masz rację.-skinęła głową rudowłosa, wędrując do wnętrza salonu.-Tomek pijany zadzwonił do mnie wczoraj i powiedział, że jestem jego największym, życiowym błędem. On mnie nienawidzi.-szepnęła, opadają na kanapę.-Nie chcę, aby tak było.

-Mam dla Ciebie dobrą radę.-Brytyjka ułożyła dłoń na ramieniu dziewczyny.-Wróć do Polski, jeżeli nie chcesz go stracić.

-Już dawno go straciłam.

-Jednak im dłużej będziesz tu siedzieć tym trudniej będzie Ci go odzyskać.-stwierdziła trafnie Samantha, uśmiechając się blado.

-Zawalczę.-Oliwia poderwała się z sofy.-Nie poddam się tak łatwo. Kocham go i nie pozwolę mu tak łatwo odejść. Wracam do Polski na święta.-wypowiedziała stanowczo.-Dzięki, Sam.-przytuliła blondynkę lekko.

-Nie ma za co.-zaśmiała się modelka.-Po prostu ktoś musiał Cię oblać kubłem zimnej wody.-wzruszyła ramionami.-Chcę dostać zaproszenie na wasz ślub.-uśmiechnęła się ciepło w jej stronę.

-I dostaniesz jak się uda.-Chodakowska puściła jej oczko.

-No ja myślę. Tomek to naprawdę przystojny facet i muszę go zobaczyć na żywo.-zachichotała 19-latka.

Oliwia pokręciła z niedowierzaniem głową i uderzyła kumpelę poduszką, parskając głośnym śmiechem. Sam spojrzała na nią roześmiana i oddała jej cios, prowokując wojnę na poduszki. Gdyby nie jego wczorajszy telefon nie zdawała by sobie sprawy, że jest aż tak źle. Tomek rzadko kiedy pił, a teraz doprowadził się do naprawdę zadziwiającego stanu. Musiała spróbować. Musiała być dobrej myśli. 

***
Brunet jęknął cicho, chwytając się dłońmi za głowę. Pulsujący ból prawie rozsadzał mu czaszkę. Zdecydowanie przesadził wczoraj z alkoholem. Chłopaki starali się powstrzymać jego zapędy, ale on za każdym razem się z nich wyśmiewał, zapewniając, że zna swój umiar i jest dorosły. Niestety, nie skończyło się to najlepiej, gdyż zdecydowanie dał się ponieść. Chmielowy trunek choć na chwilę pomógł mu oderwać się od rzeczywistości i zapomnieć o przytłaczającej go sytuacji. Uniósł powieki ku górze i podparł się na łokciach, przenosząc na nie ciężar ciała. Omiótł wzrokiem otoczenie i rozpoznał w nim swoją sypialnie, w której za cholerę nie pamiętał jak się znalazł. Spostrzegł, że jest we wczorajszych ubraniach i postanowił się odświeżyć. Wchodząc do salonu ujrzał rodzicielkę, która przemierzała kawalerkę z czarnym, foliowym workiem, wrzucając do niego coś. Nawinęło mu się na myśl, że zapewne sprząta, ale coś mu tu nie pasowało.

-Mamo, co Ty robisz?-zmarszczył brwi, przyglądając jej się czujnie.

Blondynka odwróciła głowę w jego kierunku, a jej dłoń zawisła nad workiem na śmieci. Przyjmujący podreptał w jej kierunku i zamarł. Pani Dorota oczyszczała jego mieszkanie z fotografii, na którym znajdowała się Chodakowska lub on wraz z nią. Wyrwał z jej ręki ramkę ze zdjęciem i odłożył ją na swoje miejsce, mierząc ją groźnym wzrokiem.

-Pomagam Ci zostawić za sobą przeszłość, skarbie.-odparła, posyłając mu ciepły uśmiech.-Nie możesz tak dalej żyć, Tomek. Musisz o niej zapomnieć. Ona zapewne już dawno to zrobiła.

-Doceniam Twoje starania, mamo, ale uwierz mi to nie jest takie proste. Minęły dopiero dwa dni. Potrzebuję czasu.-spojrzał na nią błagalnie.

-Rozumiem, synku.-potarła go po ramieniu.-To co wczoraj zrobiłeś było karygodne. Ja wiem, że jej nienawidzisz, że nią gardzisz, ale nie tak Cię wychowałam.-spojrzała na niego oburzona.

-Ale o czym Ty mówisz?-uniósł pytająco brwi.

-Naprawdę nie pamiętasz?-zdziwiła się pani Fornal.

Siatkarz pokręcił przecząco głową, krzywiąc się na falę bólu jaka zaatakowała jego czaszkę. Starsza kobieta udała się do kuchni, aby po chwili wręczyć mu szklankę wody mineralnej oraz aspirynę. Podziękował jej całusem w policzek i posłusznie zażył tabletkę, po czym wysłuchał relacji z wczorajszego wieczoru od matki. Zakłopotany uśmiechnął się do niej przepraszająco i zapewnił, że już nigdy więcej nie przeholuje z alkoholem. 

-Dobry chłopak.-blondynka potargała jego włosy, uśmiechając się delikatnie. 

Strumień gorącej wody opadającej na jego ciało skutecznie rozluźniał jego mięśnie, parząc przy tym jego skórę. Sięgnął po znajdujący się w metalowym koszyczku żel pod prysznic i natrafił na waniliowy należący do jego byłej partnerki. Mimowolnie jednak przypomniał mu się moment, kiedy odświeżona zameldowała się w jego kuchni przyodziana w jego czarną bluzę, która ledwo zakrywała jej zgrabny tyłek. Nie mógł wtedy oderwać od niej wzroku. Była taka piękna. Westchnął głośno i ułożył go koło drzwi, aby pamiętać o jego wyrzuceniu. Wmasował w swoją skórę konsystencje środka odświeżającego i uśmiechnął się pod nosem, czując znajomą i lubianą intensywną woń. Pośpiesznie spłukał z siebie pianę i osuszył ręcznikiem ciało. Ten prysznic był mu zdecydowanie potrzebny. Teraz czuł się jak nowo narodzony. Musiał jeszcze tylko ukoić pragnienie, dlatego w tym celu zarzucił wokół bioder śnieżnobiały, puchaty ręcznik i powędrował do kuchni. Z szafki wyciągnął karton soku pomarańczowego i napełnił nim wysoką szklankę. Przyłożył ją do ust i na jednym wdechu pochłonął całą jej zawartość. Blondynka pokręciła z niedowierzaniem głową i postawiła przed nim talerz z jajecznicą.

-Zostań ze mną na zawsze, mamo.-jęknął błagalnie, spoglądając na smakowicie wyglądające śniadanie.

-Ktoś tutaj musi nauczyć się w końcu gotować.-zaśmiała się.

Brunet pokręcił przecząco głową, czym wywołał rozbawienie u rodzicielki, która opadła na przeciw niego i zatopiła usta w ciemnej cieczy, delektując się jej smakiem. Był jej naprawdę wdzięczy za załatwienie wolnego dnia u trenera oraz krycie go przed nim. Dzięki temu w spokoju mógł pochłonąć posiłek, nie śpiesząc się na trening jak co dzień. Musnął ustami jej policzek dziękując za pyszne śniadanie i poszedł się ubrać. Narzucił na siebie koszulę w czarno-czerwoną kratę, a na nogi wsunął czarne rurki.

-Co powiesz na kręgle? Jak za dawnych dobrych lat.-uśmiechnął się łagodnie w jej kierunku.

-Chyba powraca mój Tomek.-wytarmosiła go za policzki.-Jasne, synku.-puściła mu oczko.

***
Bijąca od niej pozytywna energia była zauważalna na kilometr. Była zupełnie inną kobietą niż dzień temu. Wreszcie czuła się jak w swoim żywiole. Z szerokim uśmiechem na ustach odpowiednio ustawiła Emily do kolejnego zdjęcia, machając dłonią aby się przesunęła, a następnie do spodu nacisnęła spust migawki, uwieczniając jej pozę na fotografii. Pokiwała zadowolona głową, spoglądając w podgląd zdjęcia i przeszła do kolejnej fotki. Nim spostrzegła, a przed nią pozowała ostatnia klientka. Wymieniła z nią krótką pogawędkę na temat obchodzenia  Świąt Bożego Narodzenia w Anglii po czym pożegnała ją serdecznym uśmiechem i zmęczona opadła na fotel w kącie pomieszczenia. Przymknęła powieki i rozkoszowała się ciszą panującą wewnątrz studia.  Po chwili jednak zarzuciła na siebie czarną, puchatą kurtkę i z kuferkiem narzuconym na ramie, w którym znajdował się jej sprzęt opuściła budynek. Pomachała na pożegnanie Matthiasowi i piechotą ruszyła w kierunku swojego bloku. Po kilkunastu minutach zmarznięta zsunęła ze stóp kozaki oraz zawiesiła na haczyku szafki odzież wierzchnią, po czym zagłębiła się we wnętrzu mieszkania. Udała się do kuchni, gdzie pośpiesznie przygotowała sobie gorąca, malinową herbatę, a następnie ułożyła się na kanapie w salonie pod puchatym kocykiem z laptopem na kolanach. Uśmiechnęła się nikle, kiedy na ekranie komputera pojawiło się zdjęcie brunetki. 

-Cześć Oliwia!-powitała ją radośnie siostra.-Przepraszam Cię. Trochę mnie wczoraj poniosło. Głupio mi teraz.-skrzywiła się. 

-Hejka!-odparła równie entuzjastycznie co 19-latka.-Nie przepraszaj. Miałaś rację. Podle potraktowałam Tomka i będę to próbowała naprawić, tylko obawiam się o to czy mi się uda.-na jej twarz wstąpił smutek.

-Ej, co się dzieje?-zapytała z troską Nadia.-Coś się stało?

-Tomek wczoraj do mnie zadzwonił. Był totalnie pijany i powiedział mi, że jestem jego największym, życiowym błędem. Zabolało.-samotna łza spłynęła po jej policzku.

-Wow. Tego szczerze mówiąc się nie spodziewałam.-młodsza Chodakowska rozchyliła ust zdziwiona.-Oliwia, Ty naprawdę musisz zawalczyć. Wróć do Polski na święta. Zrób to dla mnie, dla Tomka, dla rodziców. -spojrzała na nią błagalnie.

-Nie mogę.-skłamała, spuszczając wzrok.-To nie jest takie proste.

-Gdyby było Fornal by się nie upił i nie odprowadzali by go chłopaki. Widziałam to jak poszłam się przewietrzyć i trochę mnie poniosło z odległością. 

-Jakie chłopaki?

-Na moje oko to Maślak i Kochanowski. Mattiego poznałam po tym pojebanym, szatańskim śmiechu.-zachichotała brunetka.-A Kochan wiadomo. Poznam go wszędzie.-uśmiechnęła się błogo.

-Ja wiedziałam, że z nim jest coś na rzeczy.-stwierdziła trafnie Oliwia.-Rumienisz się!-wrzasnęła, parskając głośnym śmiechem.

Faktycznie. Policzki Nadii znacznie zmieniły swoją barwę z lekko zaróżowionych na czerwoną. To ona zawsze była tą nieśmiałą w rodzeństwie. Bała się próbować choćby porozmawiać ze środkowym. A tym bardziej podzielić się z nim swoimi uczuciami, obawiając się odrzucenia. Była tylko zwykłą siostrą dziewczyny Fornala. Nigdy nie wyłaniała się z ciemności. Zawsze była w cieniu starszej siostry, którą chłopaki wprost uwielbiali. Ziobrowski jako pierwszy złapał z nią świetny kontakt, pomijając Tomka, którego znała od dziecka. Z Kubą dogadywała się naprawdę dobrze, ale co próbowała zagadać o Nadię ta zawsze skutecznie odciągała ją od niego pod jakimś pretekstem lub w porę zatrzymywała ją w drodze do niego. 

-Nie, to po prostu przez jego charakterystyczny nos.

-Jasne, jasne.

-Tak, mamo! Już idę!-krzyknęła głośno.-Muszę iść. Mama mnie woła. Cześć.-rozłączyła się pośpiesznie.

Miedzianowłosa zamknęła laptopa i parsknęła głośnym śmiechem. Skubana. Nie chciała, aby siostra się domyśliła i wolała zwiać. Oliwia jednak była pewna, że jeszcze coś z niej na ten temat wyciągnie. Ułożyła się wygodnie na sofie i sięgnęła po kubek spoczywający na stoliku przed nią. Upiła niewielki łyk gorącego naparu i postanowiła włączyć sobie serial. Dzięki Sam wreszcie znalazła  w brytyjskiej telewizji coś co w końcu ją zainteresowało. Źle się czuła z tym, że okłamała Nadię, ale chciała zrobić całej rodzince niespodziankę. Znając brunetkę pewnie wypaplała by przyjmującemu o jej przyjedzie i cały plan o szczerzej rozmowie z nim poszedłby na marne, gdyż zdążyłby przed nią uciec. Na pewno nie miał teraz ochoty jej wiedzieć. 

***
Bezszelestnie przekroczył teren posesji Chodakowskich, przymykając za sobą furtkę. Na palcach zakradł się do ogródka i kąciki jego ust powędrowały wysoko w górę, kiedy dostrzegł spoczywającą na drewnianej, sporych rozmiarów huśtawce dziewczynę. Okryta była szczelnie kocem polarnym, a w jej ręku znajdowała się książka, w której to fabule się pogrążyła. Wskoczył na dźwignię i objął ją ramieniem, opierając głowę na jej ramieniu. Jego ciepły oddech łaskotał jej szyję, wywołując na jej drobnym ciele ciarki. Nutka wanilii przyjemnie otuliła jego nozdrza, powodując, że przymknął na chwilę powieki. Tak bardzo mu jej brakowało. Było od niej wręcz uzależniony. Tydzień bez oglądania jej do dla niego zdecydowanie zbyt wiele. Mruknął pod nosem, kiedy końcówki jej miedzianych włosów musnęły jego nos. Roześmiała się cicho i zamknęła lekturę, przenosząc wzrok na jego twarz. Jakby to wyczuł i otworzył oczy.

-Co czytasz?-mruknął, muskając ustami jej kark.

-Książkę.-odparła.

-Ale jaką?-zaśmiał się.

-Romans.

-Ze mną Ci już nie wystarcza?-wymruczał do jej ucha, trącając jego płatek koniuszkiem języka.

Poczuł jak zadrżała i uśmiechnął się pod nosem. Nie odpowiedziała, a jedynie odwróciła głowę w jego kierunku i usiadła okrakiem na jego udach, wpijając się żarłocznie w jego aksamitne wargi. Zaskoczony ułożył dłonie na jej biodrach i odwzajemnił pieszczotę. Drażnił jej podniebienie swoim językiem, rozkoszując się smakiem truskawkowego błyszczyka. Wplotła palce w jego gęste, ciemne włosy i pociągnęła za nie mocno. Jęknął cicho i wsunął dłonie pod jej sweter. Momentalnie przerwała pocałunek, odrywając się od niego. Tomek zmieszany spuścił wzrok, a ona parsknęła cichym śmiechem.

-Szkoda, że nie widziałeś swojej miny.-rzuciła rozbawiona.

-Głupia.-wbił palec w jej żebro, wystawiając jej język.

Zwalił ją zw swoich nóg i poderwał się z miejsca, po czym wyciągnął telefon z kieszeni. Z playlisty wybrał  jeden z hitów polskiego Disco Polo. Chodakowska przyłożyła sobie solidnie z otwartej dłoni w czoło, obserwując jak Fornal zaczął kręcić biodrami na boki. 

-Odkąd zobaczyłem ciebie
Nie mogę jeść, nie mogę spać
Jak do tego doszło, nie wiem?
Miłość o sobie dała znać.-zawył Tomek wraz z Zenonem Martyniukiem. 

-Błagam tylko nie to.-jęknęła Oliwia, spoglądając błagalnie na bruneta.

Przyjmujący jednak dalej starał się dorównać wokaliście, wykonując dziwny układ taneczny. 21-latka nie wiedziała czy ma wybuchnąć płaczem czy śmiechem. Był przez to takim uroczym wariatem, ale doskonale wiedział, że nie znosi Akcentu. 

-Przez twe oczy, te oczy zielone oszalałem
Gwiazdy chyba twym oczom oddały cały blask
A ja serce miłości spragnione ci oddałem
Tak zakochać, zakochać się można tylko raz.

Siatkarz opadł na kolana przed miedzianowłosą, śpiewając refren utworu. Nie powstrzymała się i parsknęła głośnym śmiechem. Fornal był wariatem jakich mało, ale tego się po nim nie spodziewała. 

-Przestań wyć albo wyrwę Ci język z tego gardełka.-rzuciła, mordując go wzrokiem.

-Wiedziałem, że Ci się spodoba.-puścił jej oczko.

Nim zauważył, a jej głowa spoczywała na jego udach. Wpatrywała mu się głęboko w oczy, uśmiechając nikle w jego kierunku. Była tak bardzo szczęśliwa, że w końcu jest tylko dla niej. Wiatr delikatnie targał jego ciemnymi włosami, tworząc na jego głowie lekki nieład, co tylko dodawało mu uroku. Uwielbiała tonąć w barwie jego czekoladowych oczu. 

-Ziemia do Tomasza! Czy Ty mnie w ogóle słuchasz?!-wrzasnęła podirytowana pani Dorota.

-Nie.-podrapał się zmieszany po głowie.-Zamyśliłem się nieco.

-O Oliwi?-zapytała, ale nie musiała, bo doskonale znała odpowiedź.

-Tak. Takie jedno wspomnienie związane z tą piosenką.-uśmiechnął się blado.-To czyja kolej?

-Synku, ale ja już wygrałam!-rzuciła wesoła.

-Jak to?-zdziwił się brunet.

Blondynka wskazała dłonią na tablicę wynikową, uśmiechając się triumfalnie. Siatkarz zaśmiał się pod nosem i objął kobietę ramieniem, zapraszając na obiad. Rodzicielka chętnie przystała na jego propozycję i wraz z nim powędrowała w stronę wyjścia.

~*~
Jestem  hardkorem! XD Dwie minuty przed 12, oł je! ^^ Oliwia wreszcie przejrzała na oczy i postanowiła walczyć ;) Kto się cieszy? :D Tomek spędza czas z mamuśką, a Nadia wciela się w rolę szpiega. Ktoś się nam tutaj podkochuje w kapitanie ^^ Muszę was poinformować, że niestety, ale ta historia zbliża się ku końcowi :( Nie chcę jej końca, ale jednocześnie mam straszą chrapkę wystartować już z Kochanem ;D Myślę, że może jeszcze kiedyś napiszę coś o Tomku, ale na razie chcę pisać o kimś o kim jeszcze nie pisałam ;) Może po Kubie Masłowski? Kto wie :D Całuję i do zobaczenia ;* 
PS: Proszę o opinię bo to już ostatnie rodziły tej historii :( 

poniedziałek, 24 lipca 2017

Dziewięć

Opadł na plecy, przyciągając kołdrę w barwie ciemnej czerwieni do klatki piersiowej i westchnął głośno. Umiejscowił wzrok w śnieżnobiałym suficie, podziwiając jego zdobienia. Bezsenność nie miała dla niego zmiłowania. Torturowała go już dobre kilka godzin i nie widać było jej końca. Sięgnął dłonią po spoczywający na szafce nocnej telefon i zmrużył delikatnie oczy, kiedy oślepiło go światło wyświetlacza. Pokręcił z niedowierzaniem głową. 4:35. Czekał go wieczorny, morderczy zapewne trening, a on nie mógł się zregenerować po tym ciężkim dla niego dniu. Przejechał opuszkiem palca po ekranie i poczuł jak jego serce znacznie przyśpiesza. Ukazała mu się tapeta, na której przedstawiona była Chodakowska. Miedzianowłosa trzymała się długiej liny, na której końcu znajdowała się opona. Jedna z nóg była uniesiona, druga natomiast spoczywała na oponie. Jej długie, ciemne włosy opadały bezwładnie na plecy, a usta śmiały się szeroko. Głowę odchyloną miała do tyłu, a powieki przymknięte. Uwielbiał to zdjęcie. Pamiętał tę sesję doskonale. Zbuntował się wówczas, że ciągle on wciela się w rolę modela i chciałby uwiecznić piękno Oliwii na zdjęciu. Dziewczyna zmarszczyła wtedy śmiesznie nos, zastanawiając się nad tym dłuższą chwilę, ale po chwili pozwoliła się znaleźć przyjmującemu po drugiej stronie aparatu. Na początku nieco się stresowała, nie wiedząc jak się zachować na ujęciach, jednak po chwili biła od niej beztroska, radość. Brakowało mu jej. Tęsknił za nią, ale doskonale wiedział, że musi zapomnieć. Wtedy wyeliminuje cierpienie i ból zgromadzone w jego sercu. Nie mógł jej wybaczyć. Nie po tym jak go potraktowała. Odstawiła w kąt niczym zabawkę, która po jakimś czasie staje się nuda, bezinteresowna. Problem w tym, że nie potrafił przekreślić tych kilu świetnych lat, a przede wszystkim tych sześciu miesięcy jedną, wielką grubą krechą. Nie potrafił tak po prostu zapomnieć. Tęsknił za jej wrednymi komentarzami, za jej troskliwymi SMS'ami, gdy się nie odzywał czy przegrał mecz, za jej słodkimi ustami smakującymi truskawkowym błyszczykiem, za szafirowymi oczami połyskującymi radośnie na jego widok, za jej drobnym ciałem spoczywającym obok niego w łóżku... Najbardziej dobijał go jednak fakt, że zostawiła go po tej jednej, pamiętnej nocy. Zupełnie tak jakby zabrała co chciała i zniknęła. Rozbudziła w nim pożądanie, ochotę na zdecydowanie więcej takich nocy i się ulotniła. Trwał przy niej tej wyjątkowej, grudniowej nocy tak niewyobrażalnie blisko, najbliżej jak było to możliwe. Czuł na sobie jej rozgrzane, płonące niemalże ciało. Wyciskał żarłoczne pocałunki na jej kuszących , starając się jej udowodnić jak bardzo ją kocha. Jego opuszki palców zaznajomiły się z każdym centymetrem jej aksamitnej skóry. Znał doskonale rozmieszczenie jej wszystkich pieprzyków i ich ilość, a nawet miejsce, w którym spoczęła wytatuowana drobnymi cyferkami data ich początku. Nie dla wszystkich ona była widoczna. Mimowolnie uśmiechnął się na wspomnienie zobaczenia jej po raz pierwszy. Zrobiło mu się wtedy ciepło na sercu. Z listy kontaktów wybrał zdjęcie uśmiechniętej twarzy środkowego. Przyłożył telefon do ucha i wsłuchiwał się w sygnał oczekiwania na podniesienie słuchawki przez zawodnika AZS Olsztyn. 

-Tomek?-wychrypiał do słuchawki zaspany Kochanowski.-Czy Ty wiesz człowieku, która jest godzina?!

-Witaj Kubuś.-odparł z cichym śmiechem przyjmujący.-Tak wiem. Skoro jesteś tak oburzony to może ja się rozłączę i zadzwonię za kilak godzin? Nie chcesz poznać mojego powodu dzwonienia do Ciebie to trudno. Dobra...-nie dane brunetowi było dokończyć słowa, gdyż przerwał mu w tym rozmówca.

-Fornal, przestań pierdolić i mów o co chodzi!-zirytował się Kuba.-Jesteśmy przyjaciółmi, tak? Możesz na mnie liczyć o każdej porze dnia i nocy, choć ta nie jest zbyt korzystna.-skrzywił się.

-Mógłbyś do mnie przyjechać jutro? Potrzebuję rozmowy i kufla piwa.-rzucił, uśmiechając się pod nosem. 

-Wiesz co? Uwielbiam Twoje rozgarnięcie. Jakbyś nie mógł tego zrobić w dzień.-wypowiedział z ironią, a po drugiej stronie słuchawki rozległ się cichy chichot.-Będę po południu. A teraz miłych snów.

-Dobry z Ciebie ziomuś.-zaśmiał się Tomasz.

-Wiadomo.-poszedł jego śladami Kochanowski.-Do jutra!

***
Narzuciła na szyję ciemną smycz z logiem aparatu i przekroczyła próg sporych rozmiarów studia. Matthias przerwał rozmowę, którą prowadził z starszą kobietą i podszedł do niej. Oliwia powitała go delikatnym uśmiechem i omiotła wzrokiem pomieszczenie. Na środku umiejscowione było białe tło ogrodzone lampami naświetlającymi, a tuż obok znajdował kawałek metalu, na którym to spoczywały liczne stroje przygotowane dla modelek. W kącie pomieszczenia, pod jedną z ciemnych ścian usytuowany był długi, szeroki stół wyposażony w sporą ilość jedzenia. Spojrzała na Brytyjczyka, który po krotce wyjaśnił jej na czym będzie polegała jej praca, a także oprowadził kilka minut później po budynku agencji. Zaciekawiona przysłuchiwała się jego opowieściom, a także zaglądała do każdego pokoju, podziwiając jego wnętrze. Na samym końcu otrzymała od Smitha papierowy kubek z parującą cieczą i powróciła na swoje stanowisko pracy. Opadła na jeden z miękkich foteli znajdujących się w rogu studia i starała się zapoznać z nowym sprzętem, ustawiając odpowiednie ustawienia. Upiła łyk gorącej cieczy i zatopiła wzrok w krajobrazie rozciągającym się za sporych rozmiarów oknem. Uśmiechnęła się łagodnie, kiedy dostrzegła wśród różnorakich budynków obiekt, z którego słynęła stolica Wielkiej Brytanii. Big Ben prezentował się naprawdę okazale. Pochłonęła kofeinowy napój i poderwała się z miejsca. Poprawiła spoczywający na jej karku sprzęt i podreptała w kierunku pierwszej modelki jakiej miała wykonać zdjęcia.

-Ty pewnie jesteś tą nową fotograf?-Brytyjka uniosła pytająco brew, a rudowłosa skinęła głową. -Samantha Anderson.-wyciągnęła w jej kierunku dłoń, uśmiechając się serdecznie.

-Miło mi Cię poznać.-oznajmiła z subtelnym uśmiechem Polka.-Oliwia Chodakowska.-uścisnęła jej rękę.

-I wzajemnie.-zaśmiała się wysoka blondynka.-To co zaczynamy?

-Jasne.-odparła entuzjastycznie 21-latka.

Samantha nałożyła na siebie odpowiedni strój i ustawiła się przed obiektywem, wykonując polecenia nowej pani fotograf. Oliwia musiała przyznać, że dziewczyna jest przesympatyczna. Sesja z jej udziałem mijała jej naprawdę przyjemnie, a to dzięki temu, że Anderson była całkowicie sobą przed aparatem. Nie miała w sobie ani cząstki stresu czy niepewności siebie. A jej uśmiech mógł powalić na kolana nie jednego Brytyjczyka. Podczas wykonywania zdjęć Chodakowska prowadziła z dziewczyną luźną rozmowę na różnorakie tematy, aby czegoś dowiedzieć się o swojej modelce, gdyż to nie jedyny raz, kiedy spotykają się w studio. Dziewczyny podziękowały sobie nawzajem za wykonanie świetnej roboty i umówiły się na kawę po zakończeniu wizyty w studio przez Polkę. Blondynka zmarszczyła brwi, przyglądając się dekoltowi 21-latki.

-Kim jest Tomek?-zapytała z ciekawością, wypowiadając zabawnie polskie imię.

Serce Chodakowskiej mimowolnie zabiło szybciej w momencie opuszczenia ust Brytyjki jego imienia. Jej wzrok padł na złoty wisiorek, który nadal spoczywał na jej szyi. Anderson wydawała się naprawdę przyjazna, ale wahała się czy odpowiedzieć jej zgodnie z prawdą. Wstydziła się trochę tego jak potraktowała przyjmującego, a opowiedzenie tej historii świeżo poznanej modelce mogło spowodować, że straciłaby ona w jej oczach.

-Nikim ważnym.-odparła nieco zachrypniętym głosem.

-Jakby był nikim ważnym to nie nosiłabyś tego cudeńka z jego imieniem na swojej szyi.-spostrzegła trafnie Anderson, uśmiechając się triumfalnie w kierunku Polki.

-Moim chłopakiem.-szepnęła, wbijając wzrok w podłoże.-Byłym chłopakiem.-sprecyzowała, spoglądając na młodszą od siebie dziewczynę przelotnie.

-Wyjaśnisz mi na kawie.-powiedziała stanowczo blondynka.-Do zobaczenia!

***
Huk odbijanych rytmicznie piłek niesie się echem po radomskim obiekcie, pieszcząc jego uszy. Tylko to mu pozostało. Siatkówka. Pierwsza, prawdziwa miłość od najmłodszych lat. Podbija przedramieniem żółto-niebieską Mikasę, dostarczając ją do Norberta. Środkowy odpowiada mu odbiciem górnym i przygląda się ze zdziwieniem jego twarzy. Może i nie przyjaźnił się z przyjmującym, ale wyraźnie było można dostrzec zmianę w jego zachowaniu. Zawsze gdy wbiegał na halę w treningowym stroju szeroki uśmiech gościł na jego twarzy. Teraz nie wyrażała ona jakich kolwiek emocji, mając neutralny wyraz. Dodatkowo jego oczodoły zdobiły sporych rozmiarów wory, świadczące o jego wczorajszych problemach z bezsennością. Huber postanowił skonsultować to z Ziobrowskim, który wymieniał podania z Żalińskim dwie pary dalej. Niby niechcący nie zdążył podłożyć ręki pod spadającą na parkiet piłkę i gdy Tomek nie widział kopnął ją w kierunku atakującego. Gestem dłoni dyskretnie przywołał do siebie blondyna, wyjawiając mu swoje obawy o stan 20-latka. Kuba pokiwał głową na słowa kolegi z drużyny, dochodząc do wniosku, że mógł mieć rację i zaproponował zmianę par. Fornal zdziwiony uniósł brwi, ale po chwili wzruszył jedynie ramionami i kontynuował rozgrzewkę z Bubenem.

-Tytus, wszystko w porządku?-zapytał z troską blondyn, przyglądając się uważnie jego zmęczonej twarzy.

-W jak najlepszym.-odparł zawodnik z numerem 17 na koszulce, plasując Mikasę w stronę Ziobrowskiego.

Blondyn pokręcił z niedowierzaniem głową i chwycił piłkę w obie dłonie, spoglądając powątpiewająco na bruneta. Tamten prychnął jedynie pod nosem i zbliżył się do niego. Próbował wyrwać piłkę z uścisku Ziobrowskiego, ale jego próby okazały się nieskuteczne. Fornal ściągnął brwi i spojrzał pytająco na kolegę.

-O co Ci chodzi?-rzucił zdezorientowany.

-Martwię się o Ciebie, Tytus.-Kuba popatrzył z przejęciem na stojącego przed nim przyjmującego.-Po pierwsze wyglądasz koszmarnie. Już dawno Cię nie widziałem w takim stanie. Po drugie gdzie Twój uśmiech? Gdzie świetny humor czy bieganie za sobą na boisku?

-Po prostu nie mogłem spać i jestem przez to nieco niemrawy. To wszystko.-20-latek wysilił się na lekki uśmiech w kierunku atakującego.

Ziobrowski westchnął głośno i oddał piłkę przyjmującemu, odchodząc w kierunku Wojtka. Brunet odprowadził go wzrokiem i przywitał stającego naprzeciwko niego Norberta nikłym uśmiechem. Trener nakazał zawodnikom odłożyć piłki do wózka i przebiec kilka kółeczek wokół boiska. Tomek postanowił choć tutaj zapomnieć na chwilę o swojej beznadziejnej sytuacji i oddał się wysiłkowi fizycznemu. Truchtem pokonywał kolejne metry hali, mijając pozostałych siatkarzy. Chciał w pełni skupić się na treningu i wypocić najbardziej jak tylko się da. Może dzięki temu uda mu się w końcu odpłynąć do krainy Morfeusza. Ostatnie dwa okrążenia pokonał sprintem, chcąc zobaczyć efekty joggingu, który co jakiś czas odbywał. Chłopaki poklepali go z podziwem po ramieniu, czym wywołali na jego spierzchniętych ustach łagodny uśmiech. Sięgnął po butelkę wody mineralnej i zwilżył wargi, ugaszając pragnienie. W grze poszło mu zdecydowanie gorzej. Zirytowany co kilka minut zaklinał pod nosem, gdy Mikasa lądowała po za obszarem boiska. Jedyne co mu dziś wychodziło to blok, którym skutecznie zatrzymywał Kubę nie raz. Wykończony zameldował się w szatni, gdzie odświeżył się za pomocą krótkiego, orzeźwiającego prysznica, a następnie zjawił we wnętrzu Volvo, które odpalił i obrał kierunek na jeden z radomskich bloków.

***
Minął dopiero jej pierwszy dzień pobytu w Londynie, a ona już była oczarowana tym miejsce. Kawiarnia do jakiej ją zabrała Samantha okazała się naprawdę przytulną i świetnie urządzoną, a kawa tam smakowała wyśmienicie. Brytyjka z zaciekawieniem wysłuchała jej historii związanej z Tomkiem i oceniła jej zachowanie jako katastrofalne. Mimo to zyskała u niej w oczach, gdyż otwarcie powiedziała co myśli, nie kryjąc się z tym. Ta dziewczyna była świetnym materiałem na przyjaciółkę. W ciągu jednego dnia dowiedziała się o niej tak wielu rzeczy i to wszytko miało miejsce przy niesamowitej, rozpływającej się w gębie Latte Macchiato. Teraz jednak totalnie wypompowana opadła na kanapę w salonie i przymknęła powieki. Nie dane jej jednak było odpocząć po męczącym dniu, gdyż do jej uszu dotarła znajoma melodyjka. Momentalnie otworzyła oczy i spojrzała na ekran otwartego przed nią laptopa. Na wyświetlaczu ukazało się zdjęcie 19-latki, która próbowała się z nią połączyć. Miedzianowłosa zgodziła się na rozmowę i po chwili ukazała jej się twarz siostry.

-Witaj siostrzyczko!-rzuciła wesoło Nadia.-Dzwonię z porządnym opieprzem dla Ciebie.-puściła jej oczko.

-Hej, Nad!-odparła Chodakowska, wysilając się na lekki uśmiech.- W takim razie słucham.

-Widziałam dzisiaj Fornala.-Oliwia poczuła mocniejsze uderzenie serca.-To co Ty z nim zrobiłaś jest przerażające. Z całym szacunkiem dla Ciebie, bo rozumiem, że chciałaś spędzać marzenia, spróbować zarabiać na siebie, ale do cholery Oliwia! Tomek nie jest tym samym Tomkiem, którego znałam od lat! Totalny brak uśmiechu, podkrążone od płaczu i braku snu oczy...No ręce się załamują.-przełknęła głośno ślinę na opowieści siostry.

-Ile razy mam wam mówić, że musiałam to zrobić?-poirytowała się lekko.-Nie chciałam go zostawiać, nie chciałam pracować za granicą, ale nie miałam wyjścia. On by mnie nie puścił. Nie raz rozmawialiśmy na ten temat. Zawsze padało kategoryczne nie.

-Bo on Cię kocha! Tak ciężko Ci to zrozumieć?!-uniosła się nieco młodsza Chodakowska.-Tomek? Proszę Cię. Przecież on jest złoty chłopak i nie tylko od medali, ale także serca. Jakbyś z nim szczerze pogadała na pewno by się zgodził, bo by dostrzegł, że Ci na tym zależy. Moglibyście się odwiedzać, gadać na skype, ale teraz...Naprawdę nie zdziwię się jak Ci nie wybaczy, siostra. 

-Wiesz co jestem zmęczona i chyba się położę.-21-latka ziewnęła na potwierdzenie tych słów.

-Jasne, idź.-wywróciła oczami szatynka.-Ciekawe czy po wiadomości, że Fornal był wczoraj w takim stanie, że się najebał butelką Żubrówki i płakał na ramieniu matki będziesz spać spokojnie. Cześć.

***
Brunet znacznie wzniósł kąciki ust, kiedy w progu lokalu dostrzegł wysokiego blondyna oraz towarzyszącemu mu nieco niższego bruneta. Poderwał się z miejsca i przytulił przyjaciół, wskazując gestem dłoni, aby usiedli na wysokich krzesłach znajdujących się przy barze. Przywołał do siebie barmankę i złożył swoje zamówienie. Chwilę później trzy kufle piwa spoczęły przed siatkarzami i nadszedł czas na wyjaśnienie powodu ściągnięcia tu środkowego oraz libero. Fornal chwycił w dłoń szklane naczynie i zamoczył usta w trunku, sprawiając, że biała piana spoczęła na jego górnej wardze. Masłowski parsknął głośnym śmiechem, a Kochanowski strzelił przyjmującemu fotkę i podał chusteczkę, aby się doprowadził do porządku. Tomek posłał blondynowi groźne spojrzenie i ze śmiechem zmierzył jego włosy, a brunetowi pogroził palcem. Naprawdę świetnie się czuł w ich towarzystwie i ucieszył się, kiedy dane im się było spotkać w tym samym składzie co kilka miesięcy temu. Wbił wzrok w fakturę szkła, w którym znajdował się alkohol i westchnął głośno. Nie wiedział od czego zacząć. Rozmowa z rodzicielką poszła mu dość sprawnie, ale wiedział, że tu będzie ciężej. 

-Na trzeźwo byłoby ciężko o opowiedzenie tego wszystkiego.-uśmiechnął się blado w kierunku zawodników. 

-Ej, nie mów, że aż tak źle!-przeraził się libero rzeszowskiej drużyny.

-Stary, co się dzieje?-spojrzał zaniepokojony na przyjaciela Kuba.

-Oliwia i ja...-rozpoczął, jąkając się przyjmujący.

-Ej, nie żartuj! Będziecie rodzicami! Stary mogłeś powiedzieć, że Ci się gumki skończyły to bym Ci podrzucił! Chłopie, przecież Ty dopiero hot dwudziestka! Tu się dopiero życie zaczyna!-rozemocjonował się Maślak.

-Ja pierdolę, serio?!-wywrócił oczami podirytowany Fornal.-Nie zostanę żadnym ojcem.

-Ten to tylko o jednym myśli.-skwitował, kręcąc głową środkowy.-Daj mu dokończyć.

-...Zostawiła mnie.-powiedział cicho przyjmujący, upijając łyk piwa.

-Co kurwa?!-wrzasnęli blondyn wraz z brunetem jednocześnie.

Tomek mimowolnie zaśmiał się pod nosem, ale chwilę potem ponownie na jego twarz wstąpił smutek. Pochłaniając kolejne ilości alkoholu opowiadał przyjaciołom o całej sytuacji mającej miejsce wczoraj wieczorem. Z każdym zdaniem dostrzegał coraz to większy szok na ich twarzach. Gdyby nie szybka interwencja Tomka najpewniej Mateusz wylądowałby na podłodze. Kolejne godziny mijały im na rozmowie. Tytus z każdą kolejną minutą odczuwał skutki alkoholu płynącego w jego żyłach.

-Ziomuś, ja naprawdę lubiłem Chodakowską, ale to jak Cię potraktowała to grube przegięcie.-rozpoczął swój wywód kapitan juniorskiej drużyny.-Do cholery jasnej! Jak można kogoś z kim dzieliło się każdy dzień po prostu zostawić bez słowa z jakimś pierdolonym liścikiem na stoliku?! Gdyby była blondynką stwierdziłbym, że ma nie równo pod kopułą, ale ona jest ruda i tu idealnie można powiedzieć, że jest wredna. Nie próbuj zaprzeczać!-skarcił bruneta, który rozchylał już wargi aby coś powiedzieć.

-A ja powiem tak. Co za skurwysyn z tej rudej wywłoki!-oburzył się libero z Rzeszowa.-Przecież kurwa jak się kocha to się nie zostawia. Wybacz Tomi, ale ja nie potrafię zrozumieć jaj zachowania.-żywo gestykulował dłońmi.

Siatkarz z Radomia skinął jedynie głową i zeskoczył z krzesła, dochodząc, że na dzisiaj już wystarczy pogaduszek. Jego ciało zachwiało się niebezpiecznie, a świat zawirował przed jego oczami. Kochanowski pośpiesznie przerzucił sobie jego ramię przez szyję i objął go mocno, aby podtrzymać jego równowagę. Chwilę później dołączył do niego Masłowski. Pozostawili zapłatę na ladzie i udali się z przyjmującym w kierunku wyjścia. 

Po kilkunastu minutach wdrapali się na piętro, na którym znajdowała się kawalerka bruneta. Mateusz nacisnął dzwonek do drzwi, a  nim się obejrzał a za nimi wyłoniła się niska blondynka. Rodzicielka złapała się za głowę, mierząc wzrokiem pijanego do niemalże do nieprzytomności syna i poprosiła chłopaków o pomoc, aby ewakuować go do sypialni. Po długiej walce z kołyszącym się w różne strony Fornalem w końcu ułożyli go na materacu. Brunet sięgnął po telefon spoczywający w kieszeni jego dżinsów i wybrał ze spisu kontaktów zdjęcie roześmianej rudowłosej. 

-Tomek?!-zdziwiła się Oliwia, odbierając telefon.

-Cześć maleńka.-przywitał się ze śmiechem.-Dzwonię tylko, aby Ci powiedzieć, że jesteś moim największym błędem życiowym. -wysyczał do słuchawki i zakończył połączenie.

-Tomasz, nie tak Cię wychowywałam!-oburzyła się pani Dorota.-Ja rozumiem, że możesz chować urazę do Oliwii, ale to nie powód by się tak zachowywać! Ile Ty masz lat?! 14?! Jak Ty sobie wyobrażasz stawić się na jutrzejszym treningu w takim stanie?! Jesteś skrajnie nieodpowiedzialny!-zdenerwowała się pani Fornal.

-Skończyłaś? Chcę spać.-jęknął przyjmujący, nakrywając głowę poduszką.

Siatkarze przyglądający się tej awanturze parsknęli głośnym śmiechem, ale pośpiesznie ucichli, kiedy starsza kobieta zmierzyła ich morderczym wzrokiem. 

-A z wami to ja się jeszcze policzę.-pogroziła im palcem.

Chłopaki połknęli głośno ślinę i wymienili ze sobą spojrzenia.

-To może my już pójdziemy.-rzucił Masłowski, wycofując się powoli.-Dobranoc!

~*~
Jestem mega padnięta i śpiąca także wybaczcie jak pojawiły się jakieś rażące błędy :( Tomek nadal w rozsypce, a Oliwia uparcie przy swoim... Mam nadzieję, że sytuacja z chłopakami was nieco rozbawiła :D Założyłam bloga z Kubą Kochanowskim w głównej roli także jakbyście chcieli zapoznać się z opisami bohaterów to zapraszam ^^ Start zaraz po Tomku :3 Całuję i do zobaczenia ;*

Connected Nodes Blood




piątek, 21 lipca 2017

Osiem

To był sen na jawie, gdy marzenia się spełniały,
Wszystko takie realne, chwile szybko tak mijały,
Tylko my, zamknięci w czterech ścianach, a tak wolni,
Ważna Ty byłaś obok, a ja czułem się spokojny,
Pamiętasz jeszcze? Te dni, całe miesiące,
Pamiętasz? Chcesz zapomnieć? Ja nie mogę, wiem, że błądzę,
Snute kiedyś opowiastki, ja, Ty i srebrna taca,
Kiedyś to nie przerażało, już do tego nie chcę wracać,
Aura zepsucia w powietrzu, tracisz te 50 procent,
Chcę zapomnieć o Tobie, zatrzeć w pamięci te noce,
By odeszły w niepamięć, chwile, które zwałem złotem,
Tamte chwile to tombak, bo już wiem co było potem.

W ekstremalnym tempie pokonał liczne pliki schodów i zameldował się na odpowiednim piętrze. Przekręcił kluczyk w drzwiach, a chwilę później trzasnął nimi z całej siły, chcąc dać upust swojej złości. Przekroczył próg kuchni i sięgnął do jednej z górnych szafek, aby wyłowić z niej szklaną butelkę wódki. Przelał przeźroczystą ciecz do niewielkiego kieliszka i wlał w swoje gardło, krzywiąc się przy tym delikatnie. Chwycił w dłoń Żubrówkę oraz naczynie i opadł na kanapę znajdującą się w salonie. Zdezorientowany zmarszczył brwi, kiedy dostrzegł na szklanym stoliku śnieżnobiałą kopertę z napisem, a właściwie jednym wyrytym na niej pochyłą czcionką słowem "Tomek❤". Przez dłuższą chwilę rozważał czy otworzenie tego listu ma jakikolwiek sens, ale z ciekawości rozdarł papier i wyciągnął z niego kartkę. Westchnął głośno i oparł się wygodnie na kanapie, zabierając się za czytanie.


Kochany Tomku!

      Zapewne, kiedy to czytasz już jest po wszystkim. Ja siedzę w samolocie do Londynu, a Ty zastanawiasz się gdzie zawiniłeś, gdzie popełniłeś błąd. Nigdzie, Tomek. Nie masz prawa się winić. To była moja samodzielna decyzja, która kosztowała mnie tysiąc analiz, kilkaset litrów malinowej herbaty i kilka nieprzespanych nocy. Postanowiłam pójść za swoimi marzeniami. Chciałam spróbować jak to jest się im oddawać. Próbowałam znaleźć pracę w Radomiu, w jego okolicach, ale niestety nikt nie odpowiadał na moje CV. Nie chciałam Cię opuszczać, ale musiałam w końcu zacząć na siebie zarabiać. Teraz będę fotografką modelek w Anglii. Nie miałam odwagi powiedzieć Ci tego prosto w twarz. Nie miałam prawa zniszczyć Twojego szczęścia. Nie mogłam Ci tego zrobić, Tomek. Musiałam zrobić to przed Tobą w tajemnicy. A dlaczego? Bo doskonale wiem, że byś mnie zatrzymał.  Pamiętasz naszą rozmowę z przed kilku tygodni? Powiedziałeś, że nie wypuścisz mnie za granicę. Tak, więc już znasz powód dlaczego milczałam na temat wyjazdu do Londynu. Nie zniosłabym widoku Twoich ślicznych oczu tracących swój blask, ciepło, miłość jaką mnie darzyłeś. Nie chciałam zobaczyć ich przygaszonych. Moje serce by tego nie wytrzymało. Tak bardzo mi przykro, że muszę Cię tutaj zostawić, że przez najbliższe kilka miesięcy nie zobaczę Twojego uśmiechu, rozpromieniającego mój każdy dzień. Będzie mi brakować Twoich silnych ramion, Twojego pozytywnego podejścia, droczenia się...Ale mam nadzieję, że zrozumiesz, że wybaczysz. Masz przecież takie dobre serce. Jesteś wspaniałym człowiekiem i mam nadzieję, że takim pozostaniesz bez mnie. Masz prawo mnie nienawidzić, być na mnie zły, a nawet nie chcieć znać, ale wiedz, że musiałam spróbować. Powinieneś mnie zrozumieć. Sam przecież codziennie spełniasz swoje marzenia na parkiecie, rozgrywając kolejne mecze, dążąc do perfekcji, do stania się jak najlepszym siatkarzem. Masz przyjemność robić to w swojej ojczyźnie, ja niestety nie. Kocham Cię, Tomek. Nigdy w to nie wątp. Te pół roku było najcudowniejszym okresem w moim życiu. Dziękuję Ci za to. Dziękuję, że sprawiłeś, że byłam szczęśliwa. Dziękuję za wyjaśnienie mi pojęcia miłości. Dziękuję za wszystko. Trzymam za Ciebie kciuki. Spełniaj swoje marzenia. Miażdż innych na boisku. Bądź najlepszy. Kibicuję Ci z całego serca i mam nadzieję, że będzie mi dane być z Ciebie dumną. Choć już jestem. 

Kochająca Cię, wiecznie 
Oliwia

Prychnął pod nosem. Kochająca Cię, wiecznie Oliwia? Nie. Gdybyś kochała, to byś nie zostawiła, pomyślał. Jak ona mogła go tak potraktować? Myślała, że napisaniem listu zyska sobie zrozumienie w jego oczach i weźmie go na litość? Pokręcił z niedowierzaniem głową. Zirytowany sięgnął po oprawę zapisków dziewczyny i ostatni raz spojrzał na jego imię zapisane jej starannym pismem. Podarł szeleszczący papier na drobne kawałeczki, a po chwili zniszczył także wyjaśnienia rudowłosej spisane w liście. Wypełnił kieliszek przeźroczystą cieczą i pochłonął go szybko. Wyciągnął z kieszeni dresów telefon i wybrał ze spisu kontaktów zdjęcie blondynki. Cierpliwie wsłuchiwał się w sygnał połączenia, oczekując podniesienia słuchawki przez kobietę.

-Cześć mamo.-przywitał się.

-Tomek!-wykrzyknęła uradowana do słuchawki.-Chwileczkę... Skoro dzwonisz coś musiało się stać.-stwierdziła trafnie. 

-Mi też Cię miło słyszeć, mamo.-rzucił z ironią.

-Synku, co się stało?-spytała zaniepokojona.

-To nie rozmowa na telefon.-westchnął. 

-Daj mi 3 godzinki.

***
Tamten dzień rozdzielił nas na zawsze
Tamten dzień oszukał moją wyobraźnię
Jeden ruch, rozdzielił nas na wieki

Jeden gest, był niepotrzebny nie zaprzeczysz

Chłodnymi opuszkami palców dotknęła pięciu złotych literek układających się w jego imię spoczywających na jej szyi. Poczuła jak w kącikach jej oczu gromadzą się łzy. Momentalnie jej głowę nawiedziło wspomnienie dotyczące okoliczności otrzymania biżuterii. Fornal wpadł do jej domu niczym w skowronkach i porwał ją na piknik w otoczeniu polany, na której odbyli kiedyś sesję zdjęciową. Wylegiwała się wtedy na kocu obok niego i opowiadała o swoich marzeniach, a także wysłuchiwała z lekkim uśmiechem jego pragnień. Chciał mieć z nią dzieci. Spełnieniem jego najskrytszych marzeń był syn, który poszedłby jego śladami. Udowodniłby wszystkim, że ciężką pracą można zyskać powołanie do reprezentacji i występować na parkiecie z orzełkiem na piersi. Gdy dzielił się z nią tym była bliska płaczu. Spojrzała na niego zaszklonymi oczami, siadając po turecku, a kiedy obdarował ją beztroskim uśmiechem po prostu się rozpłakała. Wzruszyła się. Przytulił ją mocno do siebie, układając na swoich udach i pocałował subtelnie w czoło. Wyzywał ją, wtedy od głupków, chichocząc pod nosem. A chwilę później zapiął na jej szyi złoty łańcuszek z jego imieniem, aby pamiętała o tych wyjątkowych dwudziestych drugich urodzinach, które spędzili razem nie jako przyjaciele, ale jako zakochani w sobie na zabój. Nim się zorientowała a po jej policzkach spływała słona ciecz, pociągając za sobą strugi czarnego tuszu. Przymknęła powieki, starając się uspokoić, ale wcale nie było to takie łatwe. Nie mogła wymazać z głowy obrazu oczów Fornala z przed kilku godzin. Nigdy nie widziała w nich takiej nienawiści. Niemalże cisnął w nią błyskawicami. Czekoladowe tęczówki nie były już wypełnione ciepłem i miłością. Tym razem spoglądały na nią z zawiścią, gniewem i smutkiem. A gdy jego usta wypowiedziały ostatnie słowa w jej rodzinnym domu jej serce pękło na miliony, drobnych kawałeczków. Tak bardzo żałowała tego, że nie odważyła się mu wyznać prawdy prosto w twarz, kiedy miała na to tyle czasu. Jednak bała się, że mu ulegnie i praca w Londynie przyśnie niczym bańka mydlana, a przecież nie mogła stracić takiej okazji. Obiecała sobie, że przez ten czas o nim nie zapomni. A także, że kiedy wróci zawalczy o to, aby w jego oczach znowu pojawił się ten niesamowity blask. 

Skinęła głową w geście przywitania w kierunku wysokiego blondyna i uścisnęła mu dłoń, przedstawiając się płynnie w języku angielskim. Powędrowała za jego plecami i wsiadła do zamówionej wcześniej taksówki, uprzednio z jego pomocą wsadzając swoje manatki do bagażnika. Po 15 minutach drogi opuściła samochód i z walizką w dłoni oraz torbą powieszoną na ramieniu zameldowała się przed sporych rozmiarów budynkiem. Na szczęście wdrapanie się na odpowiednie piętro zajęło jej jakieś 5 minut, gdyż jej szef załatwił jej mieszkanie na 2 piętrze. Podziękowała za pomoc Matthiasowi przy wnoszeniu bagaży do mieszkania i pożegnała się z nim, tłumacząc, że jest naprawdę wyczerpana lotem. Brytyjczyk posłał jej delikatny uśmiech i oświadczył, że miło było mu ją poznać, po czym się ulotnił. 

-Dziecko co Ty najlepszego zrobiłaś?-jęknęła do słuchawki pani Ania.

-Po prostu stchórzyłam.-wypowiedziała cicho, układając kosmetyki na półce w łazience.-Ty tego nie zrozumiesz. Nie miałam sumienia psuć mu szczęścia.

-Oliwia, Ty mu złamałaś serce!

-Wiem, mamo. Nie musisz mi o tym przypominać.-skrzywiła się rudowłosa.-Naprawię to.

-Mówiłam Ci, że jak będziesz go tak traktować to zostaniesz starą panną, a teraz jesteś sama.

***

Znajoma melodyjka rozniosła się po wnętrzu kawalerki siatkarza. Brunet ociężale podniósł się z miękkiej sofy, chwiejąc się przy tym lekko. Zdziwiony rzucił okiem na opróżnioną do dna butelkę po alkoholu i podreptał w kierunku drzwi. Przekręcił zamek i rozwarł drzwi, aby niska blondynka mogła wejść do środka. Kobieta wspięła się na palce i pocałowała syna w policzek, zagłębiając się we wnętrze kawalerki.

-Mamo, jesteś kochana.-mimowolnie uśmiechnął się w jej stronę delikatnie, muskając ustami jej policzek.

-A Ty jesteś moim synem i wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć.-odparła, spoglądając na niego ciepło.-Piłeś?-uniosła pytająco brwi.

-Troszeczkę.-podrapał się zakłopotany po głowie, krzywiąc się przy tym delikatnie.-Napijesz się czegoś?-pośpiesznie zmienił temat.

Kobieta skinęła głową, prosząc o herbatę miętową i powędrowała do salonu. Zniesmaczona zmierzyła wzrokiem spoczywającą na stoliku opróżnioną do ostatniej kropelki butelkę po trunku i pokręciła z dezaprobatą głową. Ułożyła na kanapie w salonie torebkę i zawitała do kuchni, gdzie znajdował się Tomek. Wdrapała się na wysokie krzesło przy wyspie i ze skupieniem śledziła każdy jego ruch. Poruszał się nieco chwiejnie za co odpowiadał alkohol buzujący w jego krwiobiegu. Starał się to jednak ukryć przed blondynką. Zalał wrzącą wodą proszek znajdujący się w dwóch kubkach i jeden z nich postawił przed rodzicielką, uśmiechając się w jej kierunku lekko.

-Synu, mów mi tu zaraz co się stało, że cała Żubrówka spoczywająca u Ciebie od przeprowadzki tu dzisiaj została opróżniona.-zmierzyła go przenikliwym wzrokiem szarych tęczówek.

-Skąd wiesz, że wcześniej jej nie popijałem po trochu?-zaśmiał się brunet.

-Bo nigdy mega nie ciągnęło Cię do alkoholu, w szczególności do wódki.-puściła mu oczko.

-Fakt. Masz rację.-przyznał bez sprzeciwu.

-Nie wlekłam się tutaj o tak później porze po to, aby pogadać o Twoim stosunku do alkoholu.-upiła łyk miętowego naparu.-Mów mi tu natychmiast Tomasz co się dzieje, bo inaczej wyciągnę to z Ciebie siłą.-powiedziała stanowczo, klepiąc go po ramieniu.

-Już wiem po kim mam ten upór.-roześmiał się.

Oplótł smukłe palce wokół porcelany i upił spory łyk cynamonowej herbaty. Uśmiechnął się pod nosem, dochodząc do wniosku, że warto było czekać cały rok, aby napić się tej rozkosznej cieczy. Zawsze przypominała mu ona święta spędzone w rodzinnym, krakowskim domu. Kojarzyła mu się z dzieciństwem i beztroską. A także z walkami o ostatnią torebkę w opakowaniu z Jankiem. Uniósł wzrok na twarz starszej kobiety, budując w myślach swoja mowę, aby jak najlepiej oddać to jak został potraktowany przez Chodakowską. Blondynka ułożyła drobną, wychudzoną dłoń na ręce syna i posłała mu pokrzepiający uśmiech.

-Odeszła...Po prostu mnie zostawiła...-wydusił z siebie po dłuższej chwili ciszy, wbijając wzrok w jasne panele.

-Co?! Jak to?!-kobieta wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia.-Przecież byliście razem tacy szczęśliwi...

-Też mi się tak wydawało.-wypowiedział łamiącym się głosem, spoglądając na rodzicielkę smutnymi, pozbawionymi blasku ciemnymi tęczówkami.

-Synku...- zeskoczyła z krzesełka i objęła ramionami chłopaka. -Chodźmy może do salonu.

Siatkarz skinął głową, przystając na jej propozycję i chwycił w dłoń parujący kubek. Opadł na kanapę i oparł głowę na ramieniu rodzicielki, wzdychając głośno. Alkohol znajdujący się w jego żyłach prawie całkowicie wyparował, przywracając mu ból psychiczny. Znowu dane było mu cierpieć. Powrócił do tej bolesnej rzeczywistości, od której starał się uciec, ale od niej nie dało się tak łatwo uwolnić. Musiał zmierzyć się z tym intensywnym bólem. Bólem złamanego, poćwiartowanego na najdrobniejsze kawałeczki serca.

-Co się wydarzyło pomiędzy wami?-zapytała łagodnie, głaszcząc go po ramieniu.

-Wszystko się układało świetnie. Oboje się mega angażowaliśmy.-opowiadał jej.-Lecz dzisiaj wszystko się skończyło. Przyszedłem do niej i zostałem z walizką w ręku. Wylatywała do Londynu i wyobraź sobie, że nic mi o tym nie powiedziała, rozumiesz?!-prychnął pod nosem.-Zupełnie jakby nie brała naszego związku pod uwagę, jakbym się dla niej nie liczył, jakbym był jakąś zabawką, którą można odstawić w kąt, kiedy ma się tylko ochotę...-w jego głosie dało się dostrzec smutek i żal.-Powiedziała, że nie chciała mnie zranić, ale właśnie to zrobiła! Ja ją kochałem, tak bardzo kochałem, a ona... Nienawidzę jej! Nienawidzę tego bólu jaki teraz w sobie noszę przez nią! Żałuję, że ją poznałem!-wykrzykiwał, będąc bliskim płaczu.

-Tomek, już dobrze.-pogładziła zewnętrzną częścią dłoni jego policzek.-Uspokój się.

-Nie, mamo. Nic nie jest dobrze!-poderwał się z miejsca.-To tak cholernie boli...

Pociągnęła go za rękę, aby ponownie usiadł. Otuliła go szczelnie matczynymi ramionami i musnęła ustami jego czoło. Nie mogła znieść widoku jego stanu w jakim się znajdował. To nie był ten sam promienny, uśmiechnięty brunet jakiego znała od dziecka. Teraz jego twarz niemalże przerażała ilością zawartego na niej smutku, a ciemne oczy...Cóż dostrzegła w nich pustkę. Zupełnie jakby ktoś pozbawił ich tej głębi, tej  wesołości, radości z życia. A uśmiech na jego ustach gościł teraz wyjątkowo rzadko. Stał się totalnym wrakiem człowieka. Serce jej się krajało jak go takim oglądała. Poczuła jak jej biała bluzka nasiąka wodą. Ten chłopak po raz pierwszy od kilku lat płakał. Ten fakt wprawił ją w wielkie osłupienie. Jego ciało drgało subtelnie, a z gardła wydobywał się cichy szloch. Sama nie powstrzymała się przed słoną cieczą, która spłynęła kilak razy po jej policzkach. Jej syn cierpiał. Nie mogła na to nie zareagować. Był w naprawdę kiepskim stanie psychicznym. Nie mogła go teraz zostawić.

-Tomek, zostanę z Tobą kilka dni.-oświadczyła z ciepłym uśmiechem.

-Mamo, ja nie chcę Ci robić kłopotu. Jestem dorosły i mam silną psychikę. Poradzę sobie.-zapewnił ją.

-Nigdy nie byłeś, nie jesteś i nie będziesz żadnym kłopotem.-puściła mu oczko.-Właśnie widzę, synu. Płaczesz po raz pierwszy od czasów dzieciństwa. To musi coś znaczyć.

-Ona naprawdę wiele dla mnie znaczyła.-uśmiechnął się blado, bawiąc palcami u ręki.-Problem w tym, że mam tylko sypialnie i kanapę.

-Ja nie jestem wymagająca, skarbie. Kanapa mi zdecydowanie wystarczy.

Tomek musnął policzek rodzicielki i posłał jej wdzięczny uśmiech. Udał się po pościel do swojego pokoju, a pani Dorota w tym czasie zdecydowała się poinformować o swoim pobycie w Radomiu męża.

-Marek, zostaję w Radomiu na kilka dni. Tomek mnie potrzebuję.-oświadczyła zaraz po podniesieniu słuchawki.

-Jak on się trzyma?-zapytał z troską ojciec przyjmującego.

-Fatalnie. Popłakał mi się na ramieniu.

-A co się w ogóle stało?

-Wyjaśnię Ci jak wrócę. Śpij dobrze i przekaż tą informację Jankowi.

-Dobrze. Dobranoc, kotku.-zakończył połączenie pan Fornal.

~*~
Pisząc o rozmowie Tomka z matką miałam w oczach łzy. Poświęciłam większą część rozdziału Fornalowi, gdyż to on najbardziej ucierpiał w tej sytuacji i mam nadzieję, że nie będziecie mi mieć tego za złe jak się na nim teraz trochę bardziej skupię ;) Dziękuję za opinie pod ostatnim odcinkiem i proszę o więcej ;3 Krytyka także mile widziana :D Całuję i do zobaczenia ;*